Reklama
Rozwiń
Reklama

Bogusław Chrabota: Donald Trump buduje pancerniki, choć świat z nich zrezygnował. Dlaczego?

Budowy bazy na Marsie jak dotąd nie ogłoszono. Ale pewnie to kwestia miesięcy. Za to budowa floty pancerników im. Donalda Trumpa już startuje. Eksperci przecierają oczy ze zdumienia, nie rozumiejąc sensu takiej inwestycji.

Publikacja: 29.12.2025 11:57

Tak mają wyglądać pancerniki klasy Trump

Tak mają wyglądać pancerniki klasy Trump

Foto: REUTERS

Tak, zarówno Biały Dom, jak i Elon Musk na temat kolonii na Czerwonej Planecie niepokojąco milczą. Ale założę się, że jest jakiś sekretny plan uzgodniony między Muskiem i Donaldem Trumpem, że pierwsza baza na Marsie będzie nosiła imię (i nazwisko) aktualnego gospodarza Białego Domu. Zwłaszcza jeśli Musk pozostanie głównym beneficjentem federalnych wydatków na programy kosmiczne. Baza będzie zapewne nazywała się „Donald Trump Space Center on Red Planet I”. Albo jakoś podobnie. 

Co wiemy o pancernikach klasy Trump?

Co prawda do bazy na Marsie wciąż daleko, ale kilka dni temu dowiedzieliśmy się o zdecydowanie bardziej aktualnym, pokojowym planie dla światowych mórz i oceanów. Otóż Stany Zjednoczone zamierzają zbudować flotyllę 20-25 pancerników „klasy Trump”, które będą – według prezydenta – „sto razy potężniejsze od dzisiejszych okrętów” oraz zastąpią „zużytą i przestarzałą” amerykańską flotę.

Czytaj więcej

USA będą budować pancerniki „klasy Trump”. „100 razy potężniejsze” od dzisiejszych okrętów

Wielu szczegółów podczas prezentacji w Mar-a-Lago nie podano, ale coś tam na temat pomysłu wiadomo. Na przykład, że nowy typ okrętu będzie uzbrojony w najnowocześniejsze „działa i rakiety”, a także w broń hipersoniczną, działa elektromagnetyczne, pociski manewrujące i „najbardziej zaawansowane technicznie lasery na świecie”. Mają to być też – zdaniem Trumpa – największe okręty, jakie kiedykolwiek zbudowano. No i będą piękne, bo takie są oczekiwania prezydenta, który zapowiedział, że sam będzie uczestniczył w ich projektowaniu, gdyż „jest wielkim estetą”.

Flota ma być budowana tylko w Stanach (zapewne będzie kołem zamachowym amerykańskiej gospodarki). Na początku mają powstać dwa pancerniki, potem kolejnych osiem, w końcu nawet ćwierć setki okrętów liniowych, które będą „okrętami flagowymi amerykańskiej floty”. Znamy ich wstępną wizualizację, znamy wyporność (30-40 tys. ton). Na dodatek oczekiwaniem prezydenta jest, by budowa trwała nie dłużej niż dwa i pół roku; pewnie dlatego, że w lodówce Białego Domu chłodzi się już butelka szampana, którą Melania efektownie rozbije o burtę pierwszej wodowanej jednostki.

Reklama
Reklama

Czy pancerniki Donalda Trumpa będą największe w historii?

Fantazja? Większość ekspertów mówi, że tak. Plan budowy takiej floty jest nie tyle ambitny, ile monstrualny. Koszty budowy statków, ich uzbrojenia, obsługi są niemierzalne. Podobnie jak możliwość realizacji planów w ramach przedstawionego harmonogramu. Na dodatek plany te idą w poprzek współczesnym trendom, wedle których poza wciąż olbrzymimi lotniskowcami (ma to związek z liczbą „zaokrętowanych” samolotów), buduje się mniejsze, za to supernowoczesne i świetnie uzbrojone jednostki. Głównie niszczyciele. To trend zrozumiały. Równie oczywisty, jak przekonanie, że oceaniczna flota mocarstw nie zniknie, przeciwnie, będzie coraz potężniejsza, bo coraz lepiej uzbrojona w ciągle unowocześnianą broń. Po co więc Stanom Zjednoczonym pancerniki? I to w takiej liczbie? I tak wielkie?

Z tą wielkością to zbytnio nie przesadzajmy. Mimo iż amerykański prezydent twierdzi, że okręty klasy Trump będą największymi jednostkami, jakie zbudowano, znawcy historii floty wojennej świetnie wiedzą, że były w historii – i to całkiem niedawno – większe okręty liniowe. Największe w historii japońskie pancerniki Yamato i Musashi miały 263 metry długości i wyporność 65 tys. ton. Niemieckie bliźnięta Bismarck i Tirpitz były niewiele mniejsze – 250 metrów długości i niemal 50 tys. ton wyporności. Co ciekawe, brytyjski krążownik Hood (zatopiony przez Bismarcka) też był niewiele mniejszy; 260 metrów i wyporność 48 tys. ton. Inny brytyjski potwór, Prince of Wales, miał 227 metrów i 42 tys. ton wyporności.

Na czym polega problem z pancernikami?

Uwaga! Wszystkie te okręty liniowe (prócz HMS Hood) zostały zatopione w wyniku operacji samolotów bojowych startujących z lotniskowców lub lotnisk wojskowych. Tylko jeden, HMS Hood, padł ofiarą regularnej bitwy morskiej bez użycia bombowców. Dlatego właśnie lotnictwo bojowe uznaje się za ostatecznego grabarza używania okrętów liniowych w wojnie morskiej. Co do okrętów amerykańskich, to Stany Zjednoczone też miały tradycję budowy morskich potworów. W latach 40. i później na morzach operowały cztery amerykańskie pancerniki klasy Iowa. Były realną konkurencją dla wielkich okrętów przeciwnika.

Czytaj więcej

Superpancernik

USS Iowa miał 270 metrów długości i wyporność 59 tys. ton. Z sześciu zamówionych okrętów tej klasy do służby weszły cztery (dwa zwodowane zezłomowano) i były z przerwami wykorzystywane po modernizacjach do całkiem niedawna. Zazwyczaj w roli stacjonarnych stanowisk artyleryjskich. Co istotne, po projekcie okrętów klasy Iowa, czyli od 1944 r., nie zbudowano już żadnego pancernika. Nawet mający skłonności do gigantyzmu Sowieci poniechali w roku 1950 realizacji tzw. projektu 24, za którym krył się plan zbudowania monstrum o wyporności 81 tys. ton.

Dlaczego przestano budować pancerniki?

Dlaczego z budowy pancerników zrezygnowano? Po pierwsze dlatego, że były to okręty zbyt kosztowne, zarówno w sensie ich budowy, jak i eksploatacji. Załogę i obsługę portową stanowiły dziesiątki tysięcy ludzi. Ludzi, których trzeba było zakwaterować, wyżywić i zorganizować ich prace. Per saldo koszty utrzymania takich jednostek były niewspółmierne do ich znaczenia bojowego. Na dodatek w sensie wojskowym, od kiedy rozwinęły się lotniskowce, pancerniki stały się niczym więcej jak „pływającym celem”, który tonął bombardowany przez chmary samolotów i ławice torped.

Reklama
Reklama

Myślę, że plan budowy pancerników klasy Trump to czysta projektowa megalomania i nielicząca się z kosztami próba udowodnienia, że America is great again. Idea, przy której pomysł odbudowy i uruchomienia Alcatraz jest wydatkiem groszowym

Właśnie dlatego większość uczestników II wojny światowej odstawiła do lamusa te nieliczne pancerniki, które przetrwały. Jeszcze w czasie trwania działań wojennych niektóre, jak Tirpitz, były „chowane” w miejscach ukrycia, by nie narażać ich na zatopienie.

Po co Donaldowi Trumpowi pancerniki?

Po co więc prezydentowi USA dziś pancerniki? Myślę, że to czysta projektowa megalomania i nielicząca się z kosztami próba udowodnienia, że America is great again. Idea, przy której pomysł odbudowy i uruchomienia Alcatraz jest wydatkiem groszowym. Zarazem jest to prężenie muskułów, niemające odniesienia do realiów wojny na morzach. No dobrze; ale wypada spytać, czym byłaby taka flota, gdyby kosztem niezwykłego i z gruntu nieracjonalnego wysiłku rzeczywiście powstała? Gdyby Stany Zjednoczone w istocie posiadały 25 pancerników uzbrojonych w lasery, broń hipersoniczną, rakiety z ładunkami nuklearnymi? Cóż, odpowiedź jest prosta. Taka flotylla pływających po oceanach monstrualnych baz wojskowych byłaby w stanie trzymać na muszce (choćby ze względu na zasięg rakiet Tomahawk – 2,5 tys. km) cały świat. Nie tylko w regionach realnego zagrożenia konfliktami, ale także w rejonach, gdzie prężenie muskułów nie ma sensu.

Na koniec jeszcze jeden cytat z Donalda Trumpa o pancernikach: „Pomogą w utrzymaniu amerykańskiej dominacji wojskowej, ożywią amerykański przemysł stoczniowy i wywołają strach u wrogów Ameryki na całym świecie” – tłumaczy miłujący pokój prezydent. Może więc nie o utrzymanie pokoju chodzi, tylko o przywrócenie Ameryce roli globalnego policjanta? I zainicjowanie kolejnego wyścigu zbrojeń. To niezwykle ciekawe. I zarazem jest to coś bezdyskusyjnie nowego.

 

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Na czym polega problem z wywiadem z Rodakami Kamratami w Kanale Zero?
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe. Władimir Putin bawi się z Donaldem Trumpem w głuchy telefon
Komentarze
Bogusław Chrabota: Spotkanie Zełenskiego z Trumpem w Mar-a-Lago będzie prawdziwym testem dla Polski
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Czy Władimir Putin obchodzi Boże Narodzenie?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Kubeł zimnej wody w sprawie aresztu dla Zbigniewa Ziobry
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama