W tym tygodniu Departament Skarbu opublikował ostateczny raport dotyczący akcji ratowania GM w latach 2008-2009. W sumie rząd wyasygnował 49,5 miliarda dolarów na powstrzymanie koncernu z Detroit przed całkowitą likwidacją. Pieniądze te, po ogłoszeniu przez GM bankructwa i restrukturyzacji koncernu w 2009 roku zostały zamienione na 61 proc. udziałów w spółce, co de facto oznaczało jej nacjonalizację. Rząd stopniowo jednak pozbywał się udziałów w General Motors, sprzedając je na giełdzie. Odzyskał w ten sposób 38,3 mld dol. z zainwestowanej sumy. Wcześniejsze szacunki strat poniesionych przez skarb państwa mówiły o 10 miliardach dolarów.
Zarówno rząd, jak i eksperci bronią jednak decyzji o ratowaniu GM. Według ubiegłorocznego raportu Center for Automative Research nacjonalizacja General Motors pozwoliła ochronić przed likwidacją 1,2 miliona miejsc pracy i zapobiegła utracie prawie 130 mld dol. indywidualnych dochodów. Z kolei sekretarz skarbu Jack Lew twierdzi, że rozpad GM oznaczałby bankructwo dziesiątków firm kooperujących z tymi koncernami, a skutki okazałyby się dużo bardziej dramatyczne dla całej gospodarki. Rząd musiałby także z własnej kieszeni wypłacać zakładowe emerytury pracowników GM, ponieważ kapitał tego funduszu był ubezpieczony przez federalną agencję Pension Benefit Guaranty Corp.
Obok General Motors Departament Skarbu ratował także Chryslera, którego następnie sprzedał włoskiemu Fiatowi. W tym przypadku amerykański podatnik dopłacił netto 1,3 mld dol.
W sumie na ratowanie przemysłu motoryzacyjnego w czasie wielkiej recesji Departament Skarbu przeznaczył 78,2 mld dol. 58 mld dol. Z tej sumy udało mu się odzyskać 58,0 mld dol. – wynika z raportu.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku