Trudno zrezygnować z czarnego złota

Spółki energetyczne są uzależnione od cen czarnego złota w mniejszym lub większym stopniu w zależności od tego, czy mają własne kopalnie, czy też nie. Wśród tych pierwszych znajdują się PGE i ZE PAK (wydobywają węgiel brunatny), a także Tauron (wydobywa węgiel kamienny).

Publikacja: 21.07.2014 01:59

Polskie górnictwo jest mało konkurencyjne przy obecnych cenach węgla i kosztach związanych z płacami

Polskie górnictwo jest mało konkurencyjne przy obecnych cenach węgla i kosztach związanych z płacami

Foto: 123RF

Obawy o rynkowy charakter tego paliwa pojawiły się po zapowiedziach premiera Donalda Tuska, by elektrownie kupowały droższy węgiel z polskich kopalni, by ratować je przed zamknięciem. Najbardziej dotkliwe byłoby to dla Enei, która nie ma własnych złóż i węgiel kupuje wyłącznie od producentów tego surowca na zewnątrz, głównie z podlubelskiej kopalni Bogdanka.

– Mamy zawartą na kilkanaście lat długoterminową umowę (z LW Bogdanka – red.). Kupujemy tam ponad 70 proc. potrzebnego surowca. Co kwartał negocjujemy ceny, bo naszym wspólnym zadaniem jest dbać o to, by cena węgla energetycznego była skorelowana z cenami energii. Węgiel z Bogdanki idealnie pasuje do naszych instalacji w Kozienicach, a dzięki niewielkiej odległości oszczędzamy na kosztach transportu kolejowego setki milionów złotych rocznie – mówi nam Krzysztof Zamasz, prezes poznańskiej grupy energetycznej. Zastrzega jednocześnie, że ze śląskich kopalni Enea kupuje niewiele węgla.

165 zł za 1 MWh uzyskują w tym roku producenci energii, ale w kontraktach na 2015 r. rynek oferuje już 175 zł

Według analityków od przyszłego roku można się spodziewać podwyżki cen energii. A wyższe ceny energii mogą wpłynąć na koszty węgla, które według nieoficjalnych informacji – przynajmniej w części zawartych kontraktów długoterminowych – zostały powiązane z cenami węgla.

– Jeśli energia pójdzie w górę o 10 zł za 1 MWh – jak wskazują szacunki, to nie byłbym zaskoczony podniesieniem kosztu zakupu węgla nawet o 5 proc. Dla najmniej uzależnionego od zakupu paliwa PGE oznaczałoby to podniesienie kosztów zakupu surowca o ok.  75 mln zł. Ale i tak ta spółka wyszłaby na plus w całkowitym bilansie, bo zarobiłaby na podwyżce cen prądu i jego sprzedaży do odbiorców wielokrotnie więcej – oblicza Flawiusz Pawluk z UniCredit CAIB. Zaznacza jednak, że podwyżka cen węgla może dotknąć najbardziej poznańską Eneę i w mniejszym stopniu katowicki Tauron, który częściowo zaopatruje się w węgiel z własnych źródeł.

W tym roku za 1 MWh producenci energii uzyskują ok. 165 zł, ale w kontraktach na 2015 r. rynek oferuje już 175 zł, a na 2016 r. – poziomy cen sięgają blisko 190 zł.

Tomasz Ściesiek z Ipopemy Securities zauważa, że choć kontraktacja na 2016 r. jest na wyższych poziomach, to wolumenowo kontrakty te są mniej płynne niż te na 2015 r.

– 10-15 zł więcej za megawatogodzinę na pewno oznacza rozszerzenie marż, ale w związku z derogacjami wzrośnie koszt zakupu uprawnień do emisji CO2, a gdyby wzrosły też ceny węgla, to zysk na MWh byłby ograniczony – dodaje analityk.

Maciej Bukowski, prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych, wskazuje jednak, że jeśli faktycznie rząd polski będzie naciskał na kupowanie polskiego węgla przez energetyków, to w krótkim czasie odbije się to na pozostałych branżach: – Wyższe koszty będą przerzucane na ceny prądu dla odbiorców. W pierwszej kolejności odczują to najbardziej energochłonne branże, które kupują energię z sieci, m.in. zakłady produkujące stal czy aluminium. Mniej narażone będą te, które, jak przemysł cementowy, produkują energię same, na własne potrzeby. Podwyżki dotkną także usługi i odbiorców końcowych.

WISE szacuje, że energia elektryczna w najbliższych ?15-20 latach podrożeje ponaddwukrotnie, i to niezależne od zastosowanej technologii ich wytwarzania. Koszt zakupu megawatogodziny będzie się różnił  najwyżej 5-10 proc. w zależności od technologii. Dlatego jego zdaniem należy postawić na dywersyfikację, ograniczając udział węgla w miksie energetycznym do ok 40 proc.

– Polskie górnictwo i tak jest już mało konkurencyjne przy obecnych cenach węgla i kosztach związanych z płacami. A płace będą dalej rosły. Zaspokojenie dużego popytu na węgiel ze źródeł krajowych w ekonomicznie sensowny sposób będzie coraz trudniejsze. Jeśli dołożymy do tego postępujące zaostrzanie polityki klimatycznej UE i fakt, że po 2020 r. polskie elektrownie węglowe stracą darmowe uprawnienia do emisji CO2, to stosowanie tego paliwa na tak szeroką skalę jak dziś jawi się jako bardzo ryzykowny ekonomicznie i strategicznie zakład z przyszłością – uważa Bukowski.

–  Gdyby odłożyć na bok cele klimatyczne, to węgiel byłby bezkonkurencyjny – oponuje Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu oraz Forum CO2 i jednocześnie pełnomocnik zarządu ds. zarządzania energią elektryczną i pomiarami w Zakładach Górniczo-Hutniczych Bolesław. Jego zdaniem tylko panujący w ostatnich latach kryzys uchronił Polskę i całą Europę przed negatywnymi skutkami polityki Brukseli. Ze względu na recesję zapotrzebowanie na energię było mniejsze, bo zakłady produkcyjne nie pracowały na pełnych obrotach.

– Firmy, konkurując dziś na rynku globalnym, mogą wygrywać tylko dzięki obniżaniu kosztów, w tym związanych z energią. Skoro we Francji, w Niemczech czy Czechach rząd rekompensuje wzrost jej kosztów spowodowany politykę klimatyczną, to firmy najbardziej energochłonne będą tam szukać przystani – argumentuje Kaliś. Jak zauważa, o zmniejszeniu produkcji w Polsce – ze względu na brak takich przywilejów i wysokie koszty podatków, jakimi obłożona jest energia – myśli już ArcelorMittal. Największy producent stali na świecie dostał atrakcyjną ofertę redukcji kosztów energii za naszą południową granicą. – W ślad za nim pójdą koncerny chemiczne czy huty metali nieżelaznych. Świadczy o tym odnotowane w roku ubiegłym zmniejszenie produkcji w hutach Częstochowa i Zawiercie, czy likwidacja działu elektrolizy w Hucie Aluminium Konin – dowodzi Henryk Kaliś.

Obawy o rynkowy charakter tego paliwa pojawiły się po zapowiedziach premiera Donalda Tuska, by elektrownie kupowały droższy węgiel z polskich kopalni, by ratować je przed zamknięciem. Najbardziej dotkliwe byłoby to dla Enei, która nie ma własnych złóż i węgiel kupuje wyłącznie od producentów tego surowca na zewnątrz, głównie z podlubelskiej kopalni Bogdanka.

– Mamy zawartą na kilkanaście lat długoterminową umowę (z LW Bogdanka – red.). Kupujemy tam ponad 70 proc. potrzebnego surowca. Co kwartał negocjujemy ceny, bo naszym wspólnym zadaniem jest dbać o to, by cena węgla energetycznego była skorelowana z cenami energii. Węgiel z Bogdanki idealnie pasuje do naszych instalacji w Kozienicach, a dzięki niewielkiej odległości oszczędzamy na kosztach transportu kolejowego setki milionów złotych rocznie – mówi nam Krzysztof Zamasz, prezes poznańskiej grupy energetycznej. Zastrzega jednocześnie, że ze śląskich kopalni Enea kupuje niewiele węgla.

Pozostało 83% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca