Wycofanie się zarządu Air France z planów stworzenia europejskiego przewoźnika niskokosztowego nie pomogło. Piloci strajkują nadal. Na czwartkowe popołudnie zapowiedziane były negocjacje, których rozpoczęcie jednak znacznie się opóźniło. Tymczasem kolejny strajk zapowiadają piloci Lufthansy, którzy rozmawiali od końca ubiegłego tygodnia z zarządem o warunkach odchodzenia na emeryturę.
Tydzień temu wiceprezes niemieckiej linii, Heike Birlenbah w rozmowie z „Rz" nie ukrywała, że zaplanowane na ostatni weekend negocjacje z pilotami będą trudne, ale była pełna optymizmu, że wszystko się powiedzie.
Teraz wiadomo, że rozmowy załamały się, zostały zerwane przez pilotów, którzy wrócili do punktu wyjścia i nie chcą słyszeć o jakichkolwiek kompromisach. Vereinigung Cockpit - związek zawodowy zrzeszający większość pilotów Lufthansy, który już w tym roku zorganizował cztery akcje protestacyjne mówi otwarcie, że zarząd zostanie poinformowany o dacie kolejnego strajku. VC chce, aby piloci odchodzili na emeryturę w wieku 55 lat i otrzymywali w okresie przejściowym 60 proc. obecnego wynagrodzenia do czasu, kiedy wejdą w wiek emerytalny, czyli skończą 65 lat. Zarząd natomiast wychodzi ze stanowiska, że w sytuacji, kiedy nieustannie wydłuża się czas życia, powinni oni pracować do ukończenia 65 lat, czyli w pełnym wymiarze przez ostatnie 10 lat kariery zawodowej. Tak zresztą stanowi wyrok sądu, bo VC i zarząd spierały się w tej sprawie. Teraz zarząd Lufthansy zaapelował do pilotów, aby powstrzymali się od kolejnej akcji strajkowej, wskazał, że bez kłopotu podpisał tydzień temu podobne porozumienie z pracownikami personelu pokładowego.
Zapowiadany strajk Lufthansy i przedłużający się protest związkowców z Air France powoduje, że pasażerowie ,zwłaszcza ci latający po Europie są zdezorientowani. Przy stoiskach odprawy Air France nadal widać kolejki niedoszłych pasażerów linii, chociaż po ponad tygodniowej przerwie odbyły się np. rejsy między Paryżem i Warszawą. Nie wiadomo jednak jak długo potrwa ta sytuacja, bo we czwartek Związek SNPL zrzeszający 80 proc. pilotów zatrudnionych w Air France poinformował, że nie satysfakcjonuje ich zarzucenie planów stworzenia niskokosztowej linii z bazami także poza Francją, ale postawili oni konkretne wymagania np. aby piloci i w niskokosztowej Transavii i w głównych linia Air France i KLM zarabiali tyle samo i byli zatrudnieni na identycznych warunkach. Zarząd odmówił, bo wówczas tworzenie low-costa z wysokimi zarobkami mijałoby się z celem. Negocjacje załamały się w nocy ze środy na czwartek i miały zostać wznowione jeszcze we czwartek wieczorem.
Dzień strajku w Air France kosztuje 10-18 mln euro, w Lufthansie ok 20 mln.