Na poziomie grupy dzielimy się też doświadczeniami, rozmawiamy z dostawcami i niekiedy współdzielimy rozwiązania – jak np. w zakresie platformy telewizyjnej oferowanej przez Redge. To całkowicie polska firma, którą kupiliśmy kilka lat temu. Widzimy popyt na tę technologię w krajach bałtyckich, a nawet w tak odległych miejscach, jak Ameryka Południowa i Środkowa. Nasze pomysły i polska technologia nadają się więc na eksport.
Będzie jedna marka Iliadu dla całej Europy?
Nie sądzę. Play jest jedną z najcenniejszych polskich marek, którą klienci znają i lubią. Rebranding nie jest prostym procesem. Pracowałem w Vodafone w Rumunii, gdzie właściciel zmienił lokalną nazwę z Connex na Vodafone Romania. Pamiętam, ile trzeba było włożyć pracy, by zbudować świadomość marki na nowo. Szczególnie że znajomość nazwy globalnej na tamtejszym rynku była niewielka. O sile marki Play świadczy wysoka świadomość tego znaku, wyróżniająca się komunikacja i oczywiście lojalność klientów, którą udało nam się wypracować.
Wspomniał pan o wspólnych rozmowach z dostawcami. Czy na koniec takich analiz zapada jedna wspólna decyzja grupy Iliad?
Nie. Często korzystamy z różnych rozwiązań na poszczególnych rynkach, bo nie każde jest uniwersalne. Nasze sieci są też nieco inaczej zbudowane.
Jaka jest więc obecnie strategia Playa wobec dostawców w Polsce?
W sieci dostępu radiowego mamy dwóch głównych dostawców: Ericssona i Huaweia. Chcemy być niezależni od partnerów. Ważne jest, aby wśród dostawców była konkurencja. A ta konkurencja zapewni nam najlepszą cenę, wydajność i bezpieczeństwo sieci oraz jej użytkowników. Nasza sieć radiowa jest zbudowana mniej więcej po połowie przez głównych dostawców i nie przewiduję, aby to się drastycznie zmieniło. Stawiamy na dywersyfikację.
Polski rząd nadal nie podjął decyzji w sprawie dostawców infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce. Jeśli zapadnie decyzja, że chińskie firmy nie będą już w stanie tego kontynuować, co zrobicie?
Śledzimy rozwój sytuacji w tej sprawie i wiemy, że takie decyzje zapadały już w niektórych innych krajach. Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Od lat dywersyfikujemy dostawców w naszej sieci.
Wierzę, że z punktu widzenia branży konkurencja po stronie dostawców jest istotna. To sprzyja innowacjom i efektywności. Inaczej warunki dyktować będzie jeden dostawca.
Sprzedaliście maszty komórkowe firmie Cellnex, zachowaliście nadajniki. Polkomtel sprzedał obie części. Połączycie siły w zakresie infrastruktury?
Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej współpracy z Cellnexem. Budujemy sieć w niesamowitym tempie. Mamy już obecnie 12,7 lokalizacji, to prawdopodobnie najwięcej wśród operatorów. Chociaż nasi dwaj konkurenci dzielą się swoją siecią aktywną, my na dziś nie rozważamy tej opcji.
Natomiast widzimy sens we współpracy w ramach roamingu krajowego, który może mieć znaczenie dla bezpieczeństwa kraju, szczególnie w sytuacji zagrożenia czy stanu klęsk żywiołowych. Pokazała to ostatnia powódź na południu Polski, gdzie część polskiej sieci była czasowo niedostępna z powodu zalania.
Kiedyś w Polsce wszyscy będą mieli dostęp do 5G i światłowodu?
Już obecnie zasięg 5G w Playu przekracza 80 proc. populacji, więc tak, z czasem wszyscy będą w zasięgu sieci piątej generacji. Jeśli chodzi o światłowód, Polska jest wysoko w rankingach w zakresie dostępu do sieci w Europie. Mam na myśli usługi gigabitowe – i światłowód, i łącza HFC. W ciągu następnej dekady w zasięgu światłowodu może znaleźć się ok. 80 proc. gospodarstw domowych, a na niektórych obszarach zasięg ten może wynosić nawet 90–95 proc.
Macie 50 proc. udziałów w PŚO. To wystarczy?
Myślę, że ma to sens. Infrastruktura w modelu hurtowym daje możliwość efektywnego wykorzystania kapitału.
Teraz mówi pan jak prezes tego joint venture.
Mówię jako inwestor w firmie oferującej otwarty dostęp do internetu, z którego również korzystam. Pod względem wydajności taka struktura udziałowa jest najlepsza, szczególnie biorąc pod uwagę koszt budowy czy zwrot z inwestycji.
Poza tym nie ma argumentów ekonomicznych za tym, aby w jednym miejscu budować cztery czy pięć sieci. Operator hurtowy i sieć w modelu otwartego dostępu stymuluje konkurencję. Konkurencja napędza innowacje. A na końcu zyskuje klient.
Ale Play traci klientów. Stąd pytanie, czy zamierzacie przejąć kontrolę nad PŚO w przyszłości?
W ostatnim roku wręcz zyskiwaliśmy klientów internetu stacjonarnego. Jeśli chodzi o PŚO, to jesteśmy zadowoleni z naszej inwestycji i nie rozważamy przejęcia kontroli. Wiemy, że w Polsce jest około 1500 małych dostawców internetu – tzw. ISP. Spodziewamy się konsolidacji i możemy odegrać w niej pewną rolę.
Jeśli chodzi o udział w rynku, to jak wspomniałem, spodziewam się, że w usługach dla domu będziemy rosnąć. Nasza strategia w tym obszarze się nie zmienia. Wiemy, że klienci cenią sobie konwergentną ofertę w konkurencyjnej cenie. Będziemy więc mądrze rozwijać zasięg, jednocześnie wykorzystując współdzieloną infrastrukturę światłowodową tam, gdzie będzie to konieczne.
Mówimy o konkurencji, jakby od lat nic się nie zmieniło. A Starlink, koncerny technologiczne mówiące o komunikacji i oferujące Messenger, WhatsApp itd.? Jakie jest pana zdanie na ich temat? Państwa powinny je bardziej czy mniej regulować?
To jest bardziej złożony temat. Tego typu firmy świadczą usługi, bazując na naszej sieci, nie ponosząc przy tym kosztów, które ponosimy my. Jednak zachęcają do korzystania z naszych usług, co bardzo nam się podoba. W wielu aspektach oferują rozwiązania, z których chętnie korzystają nasi klienci. Nie zamierzamy zmieniać tego ekosystemu. Musimy wprowadzać innowacje, rozwijać własne usługi we współpracy z partnerami i budować dodatkową wartość na bazie naszej infrastruktury.
Jest jeszcze jeden segment rynku, który stanowi dla nas szansę – chodzi o tzw. hiperskalersów, takich jak Google czy Amazon, którzy oferują firmom usługi przetwarzania danych w chmurze. Wspólnie z naszą spółką z grupy, Scalewayem, dajemy konkurencyjną alternatywę – szczególnie że mamy przewagę w postaci suwerennych systemów oraz infrastruktury rozwijanej i w całości zlokalizowanej w Europie. To nas wyróżnia i będzie ważnym elementem w portfolio rozwiązań dla klientów B2B. Myślę, że świadomość wśród klientów biznesowych, w tym wśród dyrektorów technicznych – CTO, w zakresie konieczności dywersyfikacji infrastruktury i oprogramowania będzie rosnąć. Część firm już dziś się na to szykuje, inne mogą się o tej konieczności przekonać wkrótce. A sytuację geopolityczną, jak już powiedzieliśmy, cechuje dziś niepewność.
W Unii Europejskiej część telekomów walczyła o to, aby big techy dokładały do budowy infrastruktury internetu swoją cegiełkę – „fair share”. Dojdzie do tego?
Myślę, że nie. Bardziej sensownie byłoby, gdyby telekomy dostarczały usługi łączności dla centrów danych należących do big techów.
Trwa też dyskusja, czy pozwolić w krajach UE na większą konsolidację między operatorami komórkowymi. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
Rynki, na których działa czterech operatorów, są w mniejszości – na tym tle Polska ponownie się wyróżnia. Mamy świeży przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie liczba operatorów spadła z czterech do trzech. Przed połączeniem telekomy borykały się tam z niskim wynikiem EBITDA i ograniczoną zdolnością do inwestowania, która nie nadążała za tym, czego oczekiwali konsumenci.
Z polskiej perspektywy najważniejsza jest zdolność sektora do dalszych inwestycji, w tym w zakresie infrastruktury, która musi być niezawodna, bezpieczna i odporna.
Play
Ken Campbell
Ken (Kenneth) Campbell, ur. w Kanadzie przedsiębiorca i menedżer jest prezesem P4, operatora sieci telekomunikacyjnej Play, od 10 listopada 2024 r. Doświadczenie zawodowe zdobywał w firmach doradczych (A.T. Kearney, PMP Strategy) i telekomunikacyjnych, piastując wysokie stanowiska kierownicze. Pracował m.in. dla Orange (w Egipcie), Vodafone (w Rumunii) czy telekomów w Kanadzie, Maroku, Tunezji i krajach bałtyckich. Z wykształcenia ekonomista. Uzyskał tytuł MBA w London Business School oraz licencjat z ekonomii na Carleton University w Ottawie.