W redakcji brazylijskiego dziennika „Valor Economico", gdzie w ramach międzyredakcyjnej współpracy obserwuję przedwyborcze zawirowania w Brazylii, co któryś dzień ktoś spóźnia się „przez samochód". Ale wcale nie dlatego, że utknął w korku, choć to by akurat nie dziwiło, bo słaby transport to problem w całym kraju, a 20-milionowe Sao Paulo cierpi przez korki wyjątkowo mocno.
W mieście od 1997 roku istnieje tzw. rodizio, czyli system limitujący wjazd prywatnych aut do szeroko pojętego centrum metropolii między godziną 7 i 10 rano oraz między 17 i 20. Każdego dnia (prócz niedzieli) samochody, których numer rejestracyjny kończy się na określoną cyfrę, nie może przejechać granicy centrum. Porządku pilnują radary oraz ubrani na brązowo pracownicy miejscy, spisujący numery rejestracyjne tych, którzy złamali zasadę. – Nazywany ich „brownies", bo noszą brązowe mundury – śmieje się Andre, redakcyjny kolega z „Valor". I dodaje: - Niestety system nie jest szczelny: żeby go przechytrzyć, paulistańczycy po prostu mają po dwa samochody. W tym drugi jest zazwyczaj tańczy oraz często przy okazji w wyższym stopniu zatruwający środowisko. Jeśli popatrzy się na to z tej strony, cały system nie ma sensu - zauważa. Omijanie prawa w taki sposób wchodzi w grę, bo ostatni numer z numeru rejestracyjnego można sobie przy rejestracji wybrać dowolny. Nie ma więc ryzyka, że oba samochody dostaną szlaban na wjazd do centrum w ten sam dzień tygodnia.
Dzięki systemowi w miesiącach, w których obowiązuje (miesiące zimowe, które sprzyjają tworzeniu się smogu), do centrum wjeżdża prawie 1,5 mln samochodów mniej. Według danych Denatran (Krajowy Departament Transportu w Brazylii), w sierpniu w Sao Paulo zarejestrowanych było 7,2 mln pojazdów, w tym prawie 5,1 mln – samochodów osobowych (definiowanych jako rejestrowane na maksymalnie osiem osób plus kierowca). Rok wcześniej w tym samym miesiącu było ich jeszcze 6,9 mln (w tym 4,9 mln samochodów osobowych).
Żeby mieszkańcom Sao Paulo odechciało się kombinować z omijaniem zakazu, kara za złamanie zakazu wjazdu jest dość wysoka: po pierwsze płaci się prawie 100 reali grzywny (1 real = ok. 1,3 zł) po drugie: dostaje karne punkty, tak jak za złamanie kodeksu drogowego.
Od maja tego roku legalnym sposobem ominięcia zakazów jest kupienie elektrycznego lub hybrydowego samochodu. Nowe przepisy zdjęły obowiązek przestrzegania „rodizio" przez właścicieli takich aut.