Na początku środowej sesji za akcje Apple płacono 122 dol., o 60 proc. więcej niż 12 miesięcy temu. Ta zwyżka to m.in. oznaka tego, że rynek przyjął bardzo dobrze ostatni flagowy produkt koncernu, czyli iPhone 6.
Odkąd w 2011 r. Tim Cook przejął od Steve'a Jobsa stery spółki, jej kapitalizacja się podwoiła. Przez dziesięć lat wzrosła zaś 20-krotnie.
Wiele wskazuje, że to nie koniec zwyżek. Znany inwestor Carl Icahn spodziewa się, że kapitalizacja Apple sięgnie 1 bln dol. By tak się stało, kurs musiałby wzrosnąć o 43 proc., co wydaje się być całkiem realne w długim terminie.
Dwa tygodnie temu Apple ogłosił wyniki za IV kwartał 2014 r. i okazały się one o wiele lepsze od prognoz. Zysk netto wzrósł aż o 37 proc., do 18 mld dol., a sprzedaż iPhonów sięgnęła 74,5 mln sztuk i była o 46 proc. większa niż rok wcześniej.
Po uwzględnieniu inflacji kapitalizacja Apple nie pobiła jeszcze historycznego giełdowego rekordu. Należy on do Microsoftu, którego wartość na giełdzie sięgnęła w 1999 r. 613 mld dol., co przekłada się na 874 mld dol. w 2015 r.