Według informacji „rynku Infrastruktury" skoro w Kielcach są Targi Kielce, na które w ciągu roku przyjeżdża 200 tys. gości z 60 krajów, to lotnisko jest niezbędne. Kielecki port według szacunków miałby kosztować 360 mln złotych.
Jak dowód celowości takiej inwestycji władze Kielc wskazują inwestycję w Radomiu-Sadkowie. Mimo, że wybudowano tam lotnisko, które w zeszłym roku nie było w stanie ściągnąć nawet przewoźników czarterowych. A w tym roku, od 1 września, będzie miało jedno połączenie międzynarodowe — do Rygi. Radom jednak liczy na więcej. Żeby zachęcić linie lotnicze zniósł opłaty za lądowanie, ale już opłata za odprawionego pasażera należy do najwyższych w kraju — wynosi 37,20 zł. Drożej jest tylko na Lotnisku Chopina w Warszawie, w porcie im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, oraz w Modlinie i w krakowskich Balicach.
—To nieporozumienie. Takie miasta, jak Radom, ale również i Łódź skorzystałyby dużo bardziej na dobrym i szybkim połączeniu kolejowym z Warszawą, niż na łataniu bez końca dziury finansowej lotnisk funkcjonujących na ich obszarze — uważa Jacek Krawczyk, unijny ekspert lotniczy, wiceprzewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Według kieleckich symulacji lotnisko w Obicach oddalone o 25 km od miasta miałoby już w pierwszym roku 100 tys. pasażerów, a pierwszy milion osiągnęłoby po 10 lata operacji. Na przygotowania, głównie kupno gruntów pod inwestycję wydano 31 mln złotych.
Jak na razie w Polsce bez lotnisk funkcjonują tylko 4 województwa — właśnie świętokrzyskie, opolskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie. Oddanie portu w Szymanach ograniczy tę liczbę do trzech. To nie znaczy, że pozostałe kwitną.
Port w Babimoście pod Zieloną Górą był zaplanowany do obsłużenia przynajmniej 90 tys. pasażerów, co miało przynosić 3,5 mln złotych przychodu. Obsługuje 12 tys. i małe jest prawdopodobieństwo, żeby ta liczba wzrosła zgodnie z planami do prawie pół miliona w 2040 roku. Na lotnisko wydano 50 mln złotych, a 34 mln złotych kosztowała dopłata do biletów lotniczych, nazywana oficjalnie promocją. Nie tylko Babimost dopłaca, bo 1,47 mln za wykonanie ok 80 lotów na trasie Bydgoszcz- raków. Połączenie ma być wykonywane przez linię Sprint Air 3 razy w tygodniu. Bilet ma kosztować nie więcej, niż 99 złotych, a do każdego miejsca w samolocie (nie pasażera) samorząd dopłaca ok 550 złotych. Jedyne, co ma zrobić Sprint Air (oczywiście poza lataniem) to umieszczenie na kadłubie herbu Bydgoszczy. Na takim lataniu rok temu zarabiał uziemiony w końcu marca Eurolot. Latał wtedy z Babimostu do Krakowa, a samorząd lubuski dopłacał do każdego lotu 20 tys. złotych. Mimo to linia upadła. Nie jest znana kwota, jaką płaci za latanie Wizz Airowi lotnisko w Lublinie. W rozmowie z „Rzeczpospolitą" prezes linii, Jozef Varadi powiedział, że „jest to normalna umowa marketingowa".