Dwie jednostki na paliwo nuklearne, które miały być uruchomione w Somerset w południowo-zachodniej Anglii, nie ruszą zgodnie z planem w 2023 r. – ogłosił pod koniec ubiegłego tygodnia Jean-Bernard Levy, dyrektor generalny francuskiego EDF, który realizuje brytyjski projekt atomowy.
Inwestor pracuje nad nowym harmonogramem projektu, którego moc ma sięgnąć 3,2 tys. MW. Poznamy go, gdy EDF podejmie ostateczną decyzję o realizacji inwestycji. Ma ona zapaść – jak stwierdzono – „jak najszybciej".
Rozmowy o finansach
Skąd to opóźnienie? – Negocjacje z brytyjskim rządem i chińskimi partnerami są jeszcze w toku – powiedziano nam w EDF Polska.
Rąbka tajemnicy uchylają ci, którzy inwestycji przyglądają się od początku. – Problemem jest finansowanie inwestycji – wskazuje nam jeden z ekspertów zajmujących się energetyką atomową. – Kredytu zgodziły się udzielić jedynie banki chińskie. Postawiły jednak warunek, by dwa z czterech planowanych w brytyjskich blokach generatorów dostarczyli dostawcy technologii z Chin. A tego inwestor nie chce zaakceptować – dodaje, prosząc o zachowanie anonimowości. Nie wyklucza też, że wynegocjowane przez EDF warunki mogą być niewystarczające.
Projekt Hinkley Point C dostał wsparcie od władz w Londynie już w 2013 r. W ramach tzw. kontraktu różnicowego zapewniono EDF minimalny zwrot finansowy, ustalając gwarantowany poziom cen na 92,5 funta/MWh. W przeliczeniu daje to około 531 zł, czyli ponadtrzykrotnie więcej, niż wynosi u nas cena hurtowa prądu na Towarowej Giełdzie Energii.