Reklama

Wizjoner z Harvardu: Biznes musi postawić się Trumpowi albo pożałuje

- Jeśli amerykańscy liderzy akademiccy i biznesowi będą milczeć w obliczu autorytaryzmu Trumpa, będą tego żałować – pisze Dani Rodrik, ekonomista z Harvardu. Trump niszczy filary bogactwa USA, a wskaźnik niepewności pobił rekordy z kryzysu finansowego.

Publikacja: 21.03.2025 14:08

Prezydent Donald Trump

Prezydent Donald Trump

Foto: Bloomberg

- Nawet początkowo przyjaźni rynkowi autokraci ostatecznie podważają podstawy konkurencyjnej gospodarki rynkowej – pisze Dani Rodrik w najnowszym eseju, który wytyka chybiony początkowy optymizm giełdy i karygodne milczenie elit biznesu i nauki na niszczycielską politykę Donalda Trumpa. Warto przeczytać ten esej, ponieważ to właśnie Rodrik kilka lat temu przewidział wojny handlowe, pisząc, że jeśli przeszkody w handlu zostaną zdjęte w nadmiernym stopniu, wywoła to niezadowolenie przedsiębiorców i doprowadzi do napięć na arenie międzynarodowej. Dziś ostrzega, że biznes musi zacząć bronić siebie i Ameryki „albo pożałuje”. Wskaźniki niepewności gospodarczej już osiągnęły poziomy wyższe niż podczas globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku, a Musk sieje spustoszenie w rządzie federalnym.

Czytaj więcej

Hołd miliarderów dla Trumpa się nie opłacił. Rekordowe spadki akcji big techów

Atak Trumpa zapiera dech w piersiach

- W porównaniu z innymi autorytarnymi postaciami, atak Trumpa na amerykańskie instytucje demokratyczne zapiera dech w piersiach pod względem szybkości, bezczelności i przejrzystości. Po prostu nie można już powiedzieć: „Tak tylko mówi; nigdy nie zrealizuje tych gróźb”. Żadna organizacja społeczeństwa obywatelskiego ani przywódca publiczny nie może nadal wątpić w powagę sytuacji – pisze ekonomista i niezwykle celnie wytyka tchórzliwy oportunizm CEO bigtechów, ale też – czołowych uniwersytetów Ameryki.

- Ogromne bogactwo i potęga Ameryki opierają się na dwóch filarach: uniwersytetach i przedsiębiorstwach. Pierwszy tworzy idee, badania i szkolenia, które uczyniły ten kraj mekką dla najlepszych umysłów świata. Drugi generuje inwestycje i innowacje, które napędzają potężny silnik gospodarczy Ameryki. Ale teraz prezydent Donald Trump wydaje się mieć zamiar zniszczyć oba – pisze w opublikowanym eseju na stronie Project Syndicate.

Miliarderzy ugięli kolana na inauguracji, teraz nie wydają dźwięku

- Miliarderzy z branży technologicznej przekazali darowizny na jego transformację i ugięli kolana podczas jego inauguracji – pisze naukowiec, wskazując na bizantyjski charakter inauguracji i obecność prezesów najdroższych spółek świata w formie przypominającej hołd wobec cesarza.

Reklama
Reklama

Późniejsze zachowanie Trumpa jako prezydenta nie zaskoczyło Rodrika, który uważa, że pomysły na politykę gospodarczą Trump zawsze miał szalone, a jego nienawiść do najlepszych uniwersytetów jest dobrze znana. Bardziej szokuje go, że te atakowane przez Trumpa elity, prezesi i naukowcy na najwyższych szczeblach – „nie wydali z siebie żadnego dźwięku”.

Czytaj więcej

Christine Lagarde: Wojna handlowa to poważne konsekwencje, może zjednoczyć Europę

Chybiony optymizm Wall Street. Giełdy oddały więcej niż zyski od listopada

Początkowo po zwycięstwie Trumpa w biznesie panował ostrożny optymizm, bo obiecywał niskie podatki i mniej regulacji, nikt nie brał na poważnie zapowiedzi wojny celnej. Giełda nowego prezydenta wręcz „błogosławiła, osiągając nowe szczyty”. Szybko zaczęła się jednak katastrofa, zyski z giełdy odpłynęły, podobnie jak 100 tys. ekspertów zwolnionych z administracji publicznej i obcięte wydatki na zdrowie.

- Ostatnie tygodnie pokazały, że ten optymizm był głęboko chybiony. Amerykańskie giełdy oddały już więcej niż zyski osiągnięte od listopada – pisze Dani Rodrik. - Trudno powiedzieć, który ruch był gorszy: strome cła nałożone na najbliższych sojuszników Ameryki (Kanadę, Meksyk i Europę), czy też ciągłe buńczuczne zapowiedzi, groźby i biczowanie polityki handlowej, które spowodowały, że wskaźniki niepewności gospodarczej osiągnęły poziomy wyższe niż podczas globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku.

Rodrik mocno krytykuje też prawą rękę Trumpa, czyli Elona Muska: kierowany przez niego niesławny Departament Efektywności Rządu siał „spustoszenie” w rządzie federalnym, narusza podstawowe zasady prawne i doprowadził do zwolnienia ponad 100 tys. pracowników rządowych. Musk ściął także bezwzględnie środki na pomoc zagraniczną i podstawowe badania w USA. Rodrik wskazuje też na niewygodny fakt, że Musk niszczy instytucje, dzięki którym sam przetrwał, bo bez rządowej pożyczki w krytycznym momencie Tesla by zbankrutowała, a inna firma Muska, SpaceX, także otrzymała od rządu dziesiątki miliardów dolarów.

Czytaj więcej

Kolejny sędzia federalny orzekł, że blokada USAID jest niezgodna z konstytucją
Reklama
Reklama

To wszystko prowadzi ekonomistę do wniosku, że przedstawiciele biznesu muszą wreszcie się zorientować, że „Trump jest wyraźnym i aktualnym zagrożeniem dla systemu, z którego wygenerowali swoje fortuny”.

Jednak nawet nieobliczalna polityka handlowa Trumpa blednie w porównaniu z zagrożeniem, jakie Trump stanowi dla podstawowych instytucji, których potrzebuje dobrze prosperująca gospodarka rynkowa, czyli – rządów prawa, podziału władzy, inwestycji w naukę, innowacje, infrastrukturę oraz przyjaznych relacji z podobnie myślącymi krajami.

CEO i rektorzy nie stanęli na wysokości zadania

Trump niszczy też drugi filar bogactwa USA, czyli naukę. Gwałtownie ograniczył granty rządu dla podstawowych badań medycznych, a pod pozorem walki z antysemityzmem pozbawił funduszy wiodące uczelnie - Columbia i Johns Hopkins, na celowniku jest też Harvad i inne.

- Kiedy atakowane są podstawowe instytucje demokracji, osoby stojące na czele największych organizacji biznesowych i akademickich mają ogromny obowiązek, by coś powiedzieć. Jednak ani dyrektorzy firm, ani rektorzy uniwersytetów nie stanęli na wysokości zadania – grzmi Rodrik. Prezesi wybrali postawę nazywaną „cichym ustępstwem” – licząc, że pracując za kulisami i nie zwracając na siebie uwagi, mogą uniknąć najgorszego.

Czytaj więcej

Tesla postanowiła się bronić. Alarmuje, że cła są dla niej niekorzystne

- Ta strategia nie działa. Autorytarni populiści, tacy jak nieżyjący już Hugo Chávez (Wenezuela), Władimir Putin (Rosja), Viktor Orbán (Węgry), Narendra Modi (Indie) i Recep Tayyip Erdoğan (Turcja) zawsze atakują uniwersytety i depczą wolności akademickie – obala te nadzieje Rodrik i podkreśla, że nawet początkowo przyjaźni rynkowi autokraci ostatecznie podważają podstawy konkurencyjnej gospodarki rynkowej.

Reklama
Reklama

Ekonomista przypomina, że tyrani rozkwitają w ciszy, a ich przeciwnicy boją się zabrać głos, paradoksalnie, wtedy jednak przegrywają od razu. – Właśnie dlatego wiodące uniwersytety i największe korporacje w kraju ponoszą teraz nieproporcjonalną odpowiedzialność za podjęcie działań – pisze Rodrik. I wskazuje, że dyrektorzy generalni najlepszych uniwersytetów i najbogatszych korporacji – wraz ze związkami zawodowymi, grupami wyznaniowymi i innymi organizacjami społeczeństwa obywatelskiego – powinni wydać publiczne oświadczenie, w którym głośno będą mówili o ryzykach podważania praworządności, wolności akademickiej i badań naukowych. Taki gest dodałby otuchy innym siłom demokratycznym.

Biznes
Geopolityka, gospodarka, technologie - prognozy Rzeczpospolitej na 2026
Biznes
Agnieszka Gajewska nową prezeską PwC w Europie Środkowo-Wschodniej
Biznes
Chińskie auta „widzą i słyszą” wszystko. A Europa jest ślepa
Biznes
Chińskie auta jak szpiedzy, blokada Wenezueli i nowe sankcje USA na Rosję
Biznes
Chiński „szpieg” na kółkach. Czy chińskie samochody są bezpieczne?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama