Drożeje broń importowana i produkowana w kraju. Najprostszy oręż – karabinki MSBS Grot z radomskiego Łucznika podrożały, odkąd w Ukrainie trwa wojna, o niemal jedną trzecią. Ceny najnowszych bojowych wozów piechoty Borsuk z HSW, szacowane kilka lat temu na ok. 25 mln zł od sztuki, dziś są wspomnieniem. Za prototypy jeszcze przed fazą seryjnej produkcji wozów naszpikowanych elektroniką armia zapłaci ok. 36 mln zł za pojazd. Z kolei wydatki na budowę trzech fregat Miecznik to ścisła tajemnica i sprawa tak drażliwa, że MON boi się podać nowe, nawet przybliżone, szacunki wycen. Miały one kiedyś kosztować w sumie ok. 8 mld zł. Obecnie bardziej prawdopodobna jest kwota co najmniej kilkunastu miliardów złotych.
Kwestia sprzętowych wydatków za sprawą polityki informacyjnej ministra obrony Mariusza Błaszczaka pozostaje sprawą mało przejrzystą. Ciągle nie ma jasności, ile trzeba będzie ostatecznie zapłacić za przygotowywaną od lat budowę tarczy powietrznej krótkiego zasięgu Narew. Wielopoziomowy lotniczy parasol, który ma zbudować wspierana licencjami rodzima zbrojeniówka, w wojskowych planach sprzed dekady miał kosztować ok. 25 mld zł. Dziś oceny ekspertów nie schodzą poniżej 60–70 mld zł.
Czytaj więcej
Zamiast szybko modernizować armię i rozbudowywać przemysł obronny, rząd zmarnował wiele lat. Efek...
– Wszystko zależy od tego, jak liczyć wydatki na budowę wielowarstwowego systemu artyleryjsko-rakietowego, jakie elementy techniki i okres serwisowania uwzględnić – wyjaśnia analityk militarny Tomasz Dmitruk.
Eksperci są zgodni: polska zbrojeniówka podnosząca systematycznie ceny swoich produktów dla sił zbrojnych nie jest wyjątkiem, sprzęt wojskowy drożeje lawinowo na całym świecie. Wymowny przykład: silniki do starszych typów niemieckich czołgów Leopard potrzebne do modernizacji bardzo rozpowszechnionej nie tylko w Europie broni, odkąd te pancerne maszyny pojechały walczyć nad Dnieprem, można dziś kupić u niemieckich producentów za cenę dwukrotnie wyższą niż jeszcze kilka lat temu.