Grypa obnażyła słabości systemu. Polacy utknęli w kolejkach do aptek

Największa od lat liczba infekcji sprawiła, że w święta Polacy utknęli w kolejkach do aptek dyżurnych. W wielu miejscowościach jest ich za mało, w innych już nie ma w ogóle. Winny jest system.

Publikacja: 27.12.2022 22:00

Grypa obnażyła słabości systemu. Polacy utknęli w kolejkach do aptek

Foto: PAP

Prawie 300 tys. zachorowań na grypę, wzmożona liczba zakażeń wirusem RSV (szczególnie groźnym dla niemowląt i małych dzieci) oraz czający się wciąż Covid-19 – to wszystko sprawiło, że w ostatnich dniach wielu Polaków zetknęło się z problemem, który narasta już od lat. Chodzi o apteki pełniące dyżury nocne i świąteczne. Ich liczba wciąż spada, bo dyżur wiąże się ze sporymi kosztami, których nie rekompensują zyski ze sprzedaży medykamentów w nocy i dni świąteczne.

Czytaj więcej

Aptek dyżurnych jak na lekarstwo. Nowelizacja ustawy rozwiąże problem?

Godziny w kolejkach

– W drugi dzień świąt w jednej z aptek dyżurujących w centrum Warszawy było tak wielu klientów, że po ponad godzinie czekania okazało się, że na swoją kolej będę musiała poczekać jeszcze drugie tyle. Dlatego zrezygnowałam – opowiada jedna z czytelniczek „Rzeczpospolitej”. – Chciałam wykupić leki dla bliskiej osoby, która w święta zaczęła mieć objawy typowe dla grypy. Bałam się, że jeśli spędzę jeszcze trochę czasu wśród osób, z których spora część wyglądała na chore, ja też się rozchoruję – tłumaczy nasza czytelniczka.

Inny sygnał dotarł do nas z województwa łódzkiego od osoby, która odbyła „wycieczkę” po okolicznych dyżurnych aptekach. Dopiero w trzeciej kolejka była na tyle mała, że na wykupienie leków trzeba było odczekać tylko kilkanaście minut, a nie dużo dłużej.

Problem z dostępem do aptek dyżurnych, z którym mieszkańcy większych miast mogą się zetknąć przy kolejnych większych falach zachorowań, to już niemal codzienność dla osób mieszkających w mniejszych miejscowościach. Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich zwraca uwagę, że jest sporo powiatów, w których nie ma ani jednej dyżurnej apteki. Ich wyznaczenie leży w gestii samorządów. Nie mają one jednak żadnych narzędzi, by ten obowiązek od aptek wyegzekwować.

Trzeba zmiany prawa

Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej, tłumaczy, że z punktu widzenia aptek obowiązek pełnienia nocnych i świątecznych dyżurów to przede wszystkim koszt związany z koniecznością zatrudnienia farmaceuty. – Apteka nie może pracować, jeśli w danym momencie nie ma w niej ani jednej osoby mającej tytuł magistra farmacji – mówi rzecznik. – A farmaceutów na rynku jest coraz mniej, dlatego znalezienie osób, które są gotowe pracować nocami i w święta, jest coraz trudniejsze – wyjaśnia Madejczyk.

Sytuacja ma się zmienić dzięki nowelizacji ustawy refundacyjnej. A przynajmniej na to liczy rząd.

Prawie 300 tys. zachorowań na grypę, wzmożona liczba zakażeń wirusem RSV (szczególnie groźnym dla niemowląt i małych dzieci) oraz czający się wciąż Covid-19 – to wszystko sprawiło, że w ostatnich dniach wielu Polaków zetknęło się z problemem, który narasta już od lat. Chodzi o apteki pełniące dyżury nocne i świąteczne. Ich liczba wciąż spada, bo dyżur wiąże się ze sporymi kosztami, których nie rekompensują zyski ze sprzedaży medykamentów w nocy i dni świąteczne.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej