- Jeszcze trochę nam brakuje. W porównaniu np. do Bundesligi, która jednak działa na tym rynku trochę dłużej, to oni generują przychody na poziomie około 10 mld zł. Gdyby wziąć pod uwagę populację Polski i Niemiec to powinniśmy generować przychody na poziomie miedzy 5 a 4 mld zł. Potencjał jest. Jeszcze możemy urosnąć - wskazywał.
Czy przy takich wynikach można mówić, że polska piłka jest zyskowna. Czy na polskich klubach da się zarobić?
- Trudno jest spowodować, by klub przynosił zyski. Nie jest to wyłącznie nasz problem, ale podobnie jest w całej Europie i mówimy tutaj nawet o największych klubach. Najlepiej wypada pod tym względem Bundesliga - wyjaśniał Marzec.
- W Polsce jest tak, że jeszcze dwa lata temu z całej Ekstraklasy tylko trzy kluby były rentowne. W zeszłym roku ten wynik skoczył do siedmiu. Czekamy na podsumowanie bieżącego roku, ale przecieki wskazują, że kolejne kluby dołączą do tego grona. Oczekujemy wyniku na poziomie wyższym od połowy, czyli co najmniej osiem klubów - mówił.
Wyniki rosą więc z roku na rok. Nie oznacza to jednak, że można spocząć na laurach. Wyniki polskich klubach w rozgrywkach europejskich są najlepszym przykładem, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Jakie plany na rozwój ma Ekstraklasa?
- Z naszego punktu widzenia najistotniejsze jest zasięg, który Ekstraklasa i kluby budują. Mówimy o oglądalności w telewizji oraz frekwencji na stadionie. Liczy się jakość. Dzięki temu, że w poprzednim sezonie udało nam się wynegocjować czteroletni kontrakt mediowy z NC+ oraz podobny kontrakt z grupą Netras, mamy teraz środki by skupić się na zasięgu - powiedział.