Od końca lutego dziesiątki tysięcy Rosjan opuściły kraj. Wybór był niewielki, ale i tak te dziesiątki tysięcy dotarły do Gruzji, Armenii, Turcji i Serbii. Co ich tam czekało? Visa i Mastercard mają zablokowane. Nie mogą też płacić za zakupy kartą rosyjską Mir, bo ten tworzony od dekady system wciąż za granicą nie działa. Na przykład w Armenii współpracują z nią tylko banki armeńskiego systemu płatności kartą. Każdy Rosjanin więc jest zmuszony otworzyć konto w lokalnej instytucji kredytowej, a kartę dostanie dopiero po 10 dniach.
– Rosyjska karta Mir nie wszędzie jest akceptowana. Nie zapłacę nią za żywność. Ludzie w większości starają się korzystać z gotówki, ale nie ma możliwości wypłaty gotówki z karty Mir. Poza tym nie każdy bank wyda taką kartę. Wcześniej usługa kosztowała 1,5 tysiąca rubli, teraz jest to około 5 tysięcy rubli. Potrzebne jest potwierdzenie, że będziesz tu długo, a także umowy najmu mieszkania, umowy z pracodawcą – wylicza Danił w rozmowie z Kommersantem.
Wynająć mieszkanie w Armenii też jest Rosjaninowi trudno. Od początku lutego ceny wynajmu w Erewaniu znacznie wzrosły. A wielu wynajmujących całkowicie rozwiązuje umowy z najemcami, którzy nie są gotowi na najem przez długi okres sześciu miesięcy.
Rosjanie mają podobne problemy w Gruzji. Według gruzińskiego MSZ w pierwszym tygodniu marca wjechało tam około 25 tysięcy obywateli rosyjskich. – Rosjanom zakazano otwierania kont w dwóch największych bankach Gruzji - TBC i Banku Gruzji. Credo Bank kontynuował wydawanie kart Rosjanom. W rezultacie ustawiły się tam długie kolejki Rosjan – opowiada Inga z Moskwy.
Czytaj więcej
Kolejni oligarchowie z dworu Putina odchodzą ze swoich koncernów. Z zarządu gazowego Novateku odszedł numer jeden sankcyjnych list - Giennadij Timczenko. Kontrolę nad nawozowym Uralkali stracił jego właściciel Dmitrij Mazepin.