Polska stoi przed wyborem przeciwlotniczego i przeciwrakietowego oręża, które ochroni strategiczne ośrodki zarządzania krajem, dowodzenia siłami zbrojnymi i zapewni skuteczny parasol wielkim aglomeracjom czy obiektom infrastruktury krytycznej państwa przed powietrznym atakiem. Jaki system wybrać i jak osiągnąć cele nie tylko militarne, które zracjonalizują inwestycje w systemy obronne warte kilkadziesiąt miliardów złotych, ale również dadzą technologiczny, rozwojowy impuls gospodarce? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć cywilni i wojskowi eksperci, a także przedstawiciele koncernu Lockheed Martin, uczestniczący w debacie w redakcji „Rzeczpospolitej".
Jakiego systemu potrzebuje dziś armia, w obecnej, trudnej sytuacji geopolitycznej, gdy wojsko nie dysponuje żadnym skutecznym orężem ubezpieczającym z lądu kraj przed powietrznym atakiem – pytał Marcin Piasecki, redaktor „Rzeczpospolitej" i „Parkietu", moderator dyskusji.
Leon Komornicki, generał w stanie spoczynku i minister ds. przemysłu obronnego w gospodarczym gabinecie cieni BCC, przekonywał, że musimy budować tarczę chroniącą od przyszłych, a nie minionych powietrznych zagrożeń. Chodzi więc o broń skuteczną przeciwko rakietom balistycznym najnowszych generacji, najnowocześniejszym pociskom manewrującym – bo tylko wtedy uda się zagwarantować na bronionym terytorium panowanie w powietrzu i bezpieczeństwo organizującej się obronie kraju, a także zyskać czas na przyjęcie sojuszniczej odsieczy.