MEADS proponuje tarczę

Budowa przeciwrakietowego systemu poprawi bezpieczeństwo kraju, ale jest także ważna dla rozwoju technologii obronnych i narodowej gospodarki.

Aktualizacja: 02.09.2016 09:40 Publikacja: 01.09.2016 20:05

Zbudujmy tarczę chroniącą od przyszłych, a nie minionych powietrznych zagrożeń – apelowali uczestnic

Zbudujmy tarczę chroniącą od przyszłych, a nie minionych powietrznych zagrożeń – apelowali uczestnicy debaty „Rz”

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Polska stoi przed wyborem przeciwlotniczego i przeciwrakietowego oręża, które ochroni strategiczne ośrodki zarządzania krajem, dowodzenia siłami zbrojnymi i zapewni skuteczny parasol wielkim aglomeracjom czy obiektom infrastruktury krytycznej państwa przed powietrznym atakiem. Jaki system wybrać i jak osiągnąć cele nie tylko militarne, które zracjonalizują inwestycje w systemy obronne warte kilkadziesiąt miliardów złotych, ale również dadzą technologiczny, rozwojowy impuls gospodarce? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć cywilni i wojskowi eksperci, a także przedstawiciele koncernu Lockheed Martin, uczestniczący w debacie w redakcji „Rzeczpospolitej".

Jakiego systemu potrzebuje dziś armia, w obecnej, trudnej sytuacji geopolitycznej, gdy wojsko nie dysponuje żadnym skutecznym orężem ubezpieczającym z lądu kraj przed powietrznym atakiem – pytał Marcin Piasecki, redaktor „Rzeczpospolitej" i „Parkietu", moderator dyskusji.

 

Leon Komornicki, generał w stanie spoczynku i minister ds. przemysłu obronnego w gospodarczym gabinecie cieni BCC, przekonywał, że musimy budować tarczę chroniącą od przyszłych, a nie minionych powietrznych zagrożeń. Chodzi więc o broń skuteczną przeciwko rakietom balistycznym najnowszych generacji, najnowocześniejszym pociskom manewrującym – bo tylko wtedy uda się zagwarantować na bronionym terytorium panowanie w powietrzu i bezpieczeństwo organizującej się obronie kraju, a także zyskać czas na przyjęcie sojuszniczej odsieczy.

Słabości patriotów

Zdaniem gen. Komornickiego rakietowe zestawy, których szukamy, to nie wszystko. Powietrzna tarcza musi stanowić kompletny system, potrzebne są najnowocześniejsze środki rozpoznania i obserwacji, radary umożliwiające wykrywanie wrogich pocisków atakujących z każdego kierunku, ośrodki dowodzenia połączone z wyrzutniami niezawodnym sieciocentrycznym systemem przekazywania danych i łączności. – Takich zalet na pewno nie ma oferowany Polsce amerykański system Patriot, który powstawał w epoce zwalczania prostych pocisków balistycznych Scud – przekonywał Komornicki.

Wojciech Łuczak, ekspert militarny i wiceprezes Agencji Lotniczej Altair, zwracał uwagę, że odkąd w kraju rozpoczęliśmy przygotowania do budowy tarczy przeciwlotniczej, w Rosji nastąpił szybki rozwój rakietowych środków bojowych. – Założenia koncepcji programu tarczy przeciwrakietowej „Wisła" wojskowi decydenci powinni przemyśleć na nowo – sugerował. – Dziś przeciwko pociskom nowej generacji, bezzałogowym środkom walki jesteśmy bezbronni – mówił Łuczak.

Wiceprezes Altair przypomniał, że program budowy tarczy przeciwlotniczej to wielka szansa na skok technologiczny w zbrojeniówce – i być może ostatni tak wielki projekt inwestycyjny, znaczący dla niemal całej gospodarki.

Gen. w st. spocz. prof. Bogusław Smólski, specjalista w dziedzinie elektroniki i radiolokacji, nie miał wątpliwości: przy wydatkach szacowanych (dla programów „Wisła" i „Narew") na ok. 60 mld zł przygotowania powinny być kompleksowe, bo rakietowe zestawy są jedynie elementem systemu. Nie mniej ważne są organizacja skutecznego, dalekiego rozpoznania i budowa wielowarstwowego systemu obrony.

Prawdziwe partnerstwo

Dla utrzymania skuteczności powietrznego oręża w kolejnych dekadach niezbędne jest włączenie polskich konstruktorów, inżynierów i wojskowych specjalistów w tworzenie systemu, który będzie dostosowywany do zmieniających się zagrożeń. Powinien przynieść nowe technologie zbrojeniówce, w tym zdolności do samodzielnego rozwijania i modernizowania przeciwlotniczej broni rakietowej w kraju. – Jeśli wybierzemy już na starcie stare rozwiązania, będziemy się cofać, a nie iść do przodu – podkreślał gen. Smólski.

Martin J. Coyne, dyrektor ds. rozwoju biznesu MEADS Lockheed Martin, zachęcał do rozważenia udziału w budowie polskiej obrony powietrznej, systemu MEADS, który Lockheed i koncern MBDA Germany, a także przemysł obronny Włoch, rozwijają od dekady, a w zeszłym roku jako bazę przyszłej tarczy powietrznej, na zachód od Odry wybrały Niemcy.

Istniejący już „w 85 procentach" system MEADS ma bojowe zdolności, których brak aktualnie modernizowanym, wciąż dalekim jednak od niezawodności patriotom – przekonywał Coyne. Wyposażony w najnowocześniejsze dziś antybalistyczne pociski PAC-3 MSE Lockheeda gwarantujące bezpośrednie, kinetyczne trafienie („hit to kill") system MEADS dysponuje już sprawdzonym radarem o polu obserwacji 360 stopni, otwartą architekturą dostosowaną do współdziałania z wykorzystaniem informatycznej sieci. Coyne: – Proponujemy Polskiej Grupie Zbrojeniowej rzeczywiste partnerstwo, to jest?równoprawne z Lockheedem i MBDA członkostwo w konsorcjum MEADS, co oznacza dla Polski stuprocentowy dostęp do technologii i udział w zyskach z przyszłego eksportu. Zbudujmy system dla Polski wspólnie. Już obecnie międzynarodowa współpraca przynosi efekty.

– Od koncernów oferujących Polsce broń często słyszymy podobne zapewnienia. Oczekiwałbym konkretów: warto już teraz szukać możliwości współpracy z polską zbrojeniówką, zanim jeszcze dojdzie do podpisania kontraktów. Byłby to sprawdzian inwestycyjnej wiarygodności konsorcjum MEADS – twierdzi Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju. Szef branżowego stowarzyszenia podkreślał, że elementem rzetelnej kooperacji powinno być oprócz dostępu do nowoczesnego know-how uchylenie drzwi do rynków eksportowych w krajach trzecich.

Biznes
Dodatkowe 26 mld zł na obronność zatwierdzone. Zgoda KE dla Polski
Biznes
Adam Bodnar i Leszek Balcerowicz na konferencji TEP
Biznes
Komputronik pozyskał inwestora. Kurs szybuje
Biznes
Jak obniżyć ceny mieszkań? Cła na nawozy i plan podatkowy Trumpa
Biznes
Będą cła na nawozy z Rosji i Białorusi. Grupa Azoty częściowo zadowolona