W Światowy Dzień Antykorupcyjny (9 grudnia) dane o patologii korupcyjnej w Federacji opublikował Komitet Śledczy Rosji. W ciągu 9 miesięcy tego roku komitet wszczął 24766 spraw o korupcję. Najczęstsze jej formy to wręczanie łapówek i ich wymuszanie na klientach (w bankach, przedsiębiorstwach, urzędach).
To także tzw. „otkaty” czyli działki odpalane decyzyjnym urzędnikom czy menadżerom przez firmy i obywateli chcących uzyskać kontrakt lub wygrać przetarg. Zwyczajowo w Rosji wynoszą one od 3 do 10 proc. kwoty transakcji.
W ciągu ostatnich sześciu lat Komitet skierował do sądów ponad 50 tys. korupcyjnych spraw karnych. W tych sprawach oskarżonych było m.in 3,6 tys. osób o tzw. „statusie specjalnym” - wysokich urzędników, menadżerów wysokiego szczebla; parlamentarzystów, sędziów, adwokatów i prokuratorów.
Jednak jak wiele razy podnosił rosyjski biznes sprawy o korupcję są często wykorzystywane na wszystkich szczeblach rosyjskiej władzy do usuwania czy zastraszania niewygodnych dla siebie ludzi. Tak może też być z aresztowanym niedawno w świetle reflektorów byłym już ministrem gospodarki Aleksiejem Ulukajewem. Miał on jakoby żądać 2 mln dol. łapówki od koncernu Rosneft za zgodę za kupno konkurencyjnego Baszneft.
Kwota łapówki jest jak na tak wysokiego urzędnika bardzo niska. Trzy lata temu generalny prokurator wojskowy Siergiej Fridinskij stwierdził, że korupcja przy przetargach publicznych w zbrojeniówce osiągnęła rozmiary „kosmiczne”. W jego ocenie w zbrojeniówce kradziony jest każdy piąty rubel z państwowej kasy.