Rowery elektryczne początkowo uznano za ofertę dla seniorów, co w Polsce jest nadal dla kupujących barierą. Mimo to, według ostrożnych szacunków, rocznie sprzedaje się ich już kilkadziesiąt tysięcy. Liczba ta w tym roku może zbliżyć się do 100 tys.
Z danych stowarzyszenia producentów CONEBI wynika, że przy sprzedaży 22 mln rowerów w 2020 r. 4,5 mln stanowiły już pojazdy elektryczne. To 34 proc. więcej niż rok wcześniej. Największe rynki to Niemcy, Francja i Holandia.
– Nie możemy się porównywać do rynku niemieckiego czy francuskiego, ponieważ tam wykonano przez lata ogromną pracę na rzecz propagowania rowerów elektrycznych. Wprowadzano serię programów dopłat, zarówno regionalnych, jak i ogólnokrajowych. Tymczasem my odbijamy się z jakimikolwiek propozycjami od ministerstw, jako argument słysząc, że to niemożliwe, by ludzie zupełnie zrezygnowali z aut i przesiedli się na rowery. A przecież nie o to chodzi – mówi Mateusz Pytko, dyrektor Biura Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego. Na Zachodzie dawno zerwano z dedykowaniem e-rowerów jako produktu głównie dla starszych – dodaje.
Czytaj więcej
Powstaje ich już ponad 1 mln rocznie, a nowe inwestycje spowodują podwojenie tej liczby. To efekt boomu w całej Europie, który pandemia jeszcze podkręciła.
Rowery są coraz częściej wykorzystywane również w turystyce. Widać ich wypożyczalnie w wielu miastach. – To bardzo wygodna opcja, pozwalająca na swobodniejsze zwiedzanie. Korzystają z niej osoby w najróżniejszym wieku – mówi Paweł, zwiedzający w ten sposób okolice włoskiego jeziora Garda.