Podstawowym problemem polskiej gospodarki odpadami jest konieczność radykalnego ograniczania masy odpadów komunalnych trafiających na składowiska odpadów. Od kilku lat obserwujemy w tym zakresie postęp, ale nie jest on zadowalający.
Na początku obecnej dekady stworzony został formalny system zagospodarowania odpadów opakowaniowych, który zapewnił w minionych latach realizację uzgodnionych z Unią Europejską poziomów odzysku i recyklingu. System ten oparty został na prywatnych organizacjach odzysku, które dotychczas sprawnie i niezwykle efektywnie – najtaniej w Europie – odzyskują i przekazują do powtórnego wykorzystania (recykling) różnego rodzaju opakowania. Niestety, zdecydowanie gorsze i niezadowalające są wyniki odzysku opakowań jednostkowych pochodzących ze strumienia odpadów komunalnych od mieszkańców. Jest to kwestia niezwykle ważna, bo przecież 20 – 30 proc. masy odpadów komunalnych wytwarzanych przez mieszkańców stanowią właśnie opakowania, które dodatkowo są dla przemysłu cennym i pożądanym surowcem wtórnym. Okazuje się, że obecnie najsłabszym ogniwem w tym systemie jest selektywna zbiórka odpadów w gminach, które w ogromnej większości nie wprowadziły jeszcze w swych regulaminach utrzymania czystości i porządku, będących od ubiegłego roku aktami prawa miejscowego, odpowiednich przepisów obligujących mieszkańców i przedsiębiorców do segregacji odpadów. Bardzo brakuje również w tym zakresie mądrego i przemyślanego programu permanentnej edukacji ekologicznej o wymiarze ogólnokrajowym. Z powodzeniem można przeznaczyć na ten cel środki z opłat za składowanie odpadów (tzw. opłaty marszałkowskiej), którymi dysponują fundusze ochrony środowiska.
Dla wielu rodzin selektywne gromadzenie odpadów w gospodarstwach domowych jest już oczywistym standardem, nie tylko związanym z troską o środowisko, ale także mającym aspekt praktyczny, higieniczny i estetyczny. Należałoby sobie życzyć, aby takie nawyki upowszechniały się, stając się oczywistą normą postępowania z domowymi śmieciami. W praktyce w wielu większych i mniejszych ośrodkach udaje się osiągać doskonałe rezultaty w zakresie selektywnej zbiórki odpadów, ale z reguły jest to efekt współpracy władz samorządowych i przedsiębiorców zajmujących się gospodarką odpadami przy zaangażowaniu lokalnych organizacji ekologicznych.
Selektywna zbiórka odpadów w gminach jest podstawą, ale jedynie pierwszym etapem proekologicznej gospodarki odpadami. Zebrane w ten sposób surowce muszą bowiem być jeszcze wtórnie segregowane, aby uzyskać parametry i jakość surowca akceptowalne przez zakłady zajmujące się recyklingiem. Szacuje się, że przepustowość istniejących już w kraju zakładów segregacji odpadów wynosi – wcale niemało – kilka milionów ton rocznie. Okazuje się jednak, że wiele z wybudowanych w ostatnich latach zakładów segregacji odpadów – zwłaszcza tych finansowanych ze środków publicznych – ma fatalną efektywność, zwykle na poziomie 5 – 10 proc.
Jest to najczęściej skutkiem nieprzemyślanych, przewymiarowanych i źle zarządzanych inwestycji, a także zastosowania przestarzałych, mało wydajnych technologii. Posiadając już ponad 30-letnie doświadczenie w branży odpadowej, w tym także w zarządzaniu publicznymi przedsiębiorstwami komunalnymi (MPO Warszawa), mogę jedynie potwierdzić, że zdecydowanie bardziej efektywnie radzą sobie na rynku gospodarki odpadami przedsiębiorstwa z sektora prywatnego, które w skali kraju mają obecnie ponad 50-proc. udział w rynku. Ma to przecież zasadniczy wpływ na poziom stawek dla mieszkańców za odbiór odpadów. W tym kontekście wydaje się więc absolutnie niedorzeczne, aby po 20 latach gospodarki rynkowej i konkurencji w tym sektorze przywrócono monopol gmin oraz gminnych spółek i zakładów – jak chcą tego niektóre samorządy – a mieszkańcom zafundowano na tę okoliczność nowy podatek śmieciowy, przerzucając na nich w ten prosty sposób koszty chybionych inwestycji i niegospodarności.