W tym czasie, gdy związkowcy planują protesty, ważą się losy miejsca, w którym będzie od 2011 r. powstawać nowa panda, handlowy hit włoskiego koncernu. Zarząd Fiata Auto rozważa odciążenie fabryki w Tychach, w której nie można już zwiększyć produkcji bez potężnych inwestycji, i rozpoczęcie produkcji nowego modelu Pandy w fabryce w Pomigliano D’Arco. Tychy mają dostać inny model – najnowszą wersję Lancii Ypsilon. Jego produkcja jednak nie będzie tak masowa, jak było to w przypadku pandy.
Związkowcom z „S” to jednak nie przeszkadza w domaganiu się wyższych zarobków. – Będziemy protestować jak pod murami Jerycha, póki nasz pracodawca nie skruszeje – twierdzi szefowa związku Wanda Stróżyk. Kolejne protesty zaplanowano na dziś i jutro na poszczególnych wydziałach zakładu. W przyszłym tygodniu będzie jeszcze masówka na zewnątrz, taka sama odbędzie się 1 lutego.
„Solidarność” żąda podniesienia pensji każdemu pracownikowi o 650 zł. Twierdzi, że Fiat ma gigantyczne zyski, że wygrał na kryzysie. – A my w ubiegłym roku nie dostaliśmy nic poza jednorazową nagrodą – tłumaczy Stróżyk. Prezes grupy Fiat Sergio Marchionne zapowiedział, że za 2009 rok koncern powinien mieć zysk w wysokości ok. miliarda euro.
Pozostałe związki działające w Tychach odcinają się od protestu. – Ludzie lubią igrzyska, zwłaszcza gdy im się wiele obiecuje. Też chciałbym takiej podwyżki, tylko kto nam tyle da – pyta przewodniczący NSZZ Pracowników FAP Stanisław Młynarczyk.
Dyrekcja zakładu na razie zaoferowała jednorazową wypłatę 2800 zł oraz podwyższenie wszystkich płac o ok. 100 zł. Średnia płaca w Fiat Auto Poland wynosi dzisiaj 4,6 tys. zł. – To śmiesznie mało – twierdzą zgodnie związkowcy. Ale oprócz „S” nie rwą się do protestu. – Na razie nie ma przeciwko czemu. Dyrekcja nie powiedziała ostatniego słowa – uważa szef związku Sierpień ‘80 Franciszek Gierot.