Za pięć lat w Polsce możliwy jest niedobór mocy, co oznacza, że krajowe elektrownie nie będą w stanie pokryć zapotrzebowania. Niezbędny stanie się import. Eksperci zgodnie przyznają, że trzeba zapomnieć o nadwyżce mocy, którą przez wiele lat szczyciła się polska energetyka.
– Budowa nowych mocy wytwórczych i linii jest konieczna – mówi prof. Krzysztof Żmijewski, ekspert z Politechniki Warszawskiej. – Mamy zużyte sieci i stare bloki w elektrowniach, z których ok. 40 proc. działa od ponad 30 lat.
Profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej przypomina, że Polska zobowiązała się w traktacie akcesyjnym do wyłączenia starych bloków w elektrowniach węglowych. – Zakładając wzrost popytu na energię, po kryzysie nawet o około 3 proc. rocznie, po 2015 – 2016 roku będziemy mieli ujemny bilans, czyli po prostu niedobór energii – przewiduje. – Niedobór szacujemy na przynajmniej 10 terawatogodzin, czyli – zależnie od poziomu zapotrzebowania – od 5 do 8 proc.W przyjętej w ubiegłym roku przez rząd polityce energetycznej Polski do 2030 r. szacuje się popyt na energię elektryczną w 2015 r. na ok. 153 TWh, podczas gdy w tym roku wyniesie on 141 TWh.
W tym samym dokumencie zapisano, że z użytkowania trzeba wycofać w latach 2011 – 2015 bloki węglowe o łącznej mocy 2,9 tys. megawatów, a w kolejnych pięciu latach – 4,1 tys. MW.
– By zastąpić wyłączane bloki nowymi, powinniśmy w najbliższych dziesięciu latach oddawać do użytku po 1000 MW nowych mocy w elektrowniach systemowych i tyle samo z odnawialnych źródeł energii, ale to nierealne – podkreśla prof. Żmijewski. W rządowym dokumencie zapisano, że do 2015 r. oddane zostaną do użytku nowe bloki o mocy zaledwie ok. 2 tys. MW.