Koniec akcji w kopalni Rydułtowy

Ciało 40-letniego górnika-elektryka, który zginął wskutek środowego wstrząsu w Rydułtowach zostało wywiezione na powierzchnię. Górnika pożegnają tam koledzy i rodzina

Aktualizacja: 27.03.2010 15:41 Publikacja: 27.03.2010 15:37

– Akcja ratunkowa formalnie skończyła się o godz. 12.15, gdy ciało górnika zostało przetransportowane do tzw. bazy pod ziemią – mówi „Rzeczpospolitej” Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia Rydułtowy-Anna, gdzie w środę rano doszło do wstrząsu o sile ok. 2,5 w skali Richtera i zawału.

Na powierzchni czeka najbliższa rodzina mężczyzny, dyrekcja kopalni i jego koledzy-górnicy (w rejonie wstrząsu wraz z nim było 6 innych górników, z których czterech zostało lekko rannych).

– Rodzina górnika jest pod opieką naszych psychologów – mówi Madej. Z informacji „Rz” wynika, że w poniedziałek na miejscu tragedii ponad 1000 m pod ziemią rozpocznie się wizja lokalna nadzoru górniczego. Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku, a także eksperci z Kompanii Węglowej mają wyjaśnić przyczyny katastrofy.

„Rz” jako pierwsza ujawniła, że górnicy znajdowali się w strefie szczególnego zagrożenia, gdzie nie powinno być ludzi – według Kompanii Węglowej tylko górnik, który zginął znajdował się w niedozwolonym miejscu. Dlaczego? To wyjaśni komisja.

Według Zbigniewa Madeja kopalnia dochowała wszelkich zasad bezpieczeństwa, i to nawet bardziej, niż wymagał nadzór górniczy. – Z tej ściany pozwolono nam wydobywać 2 tys. ton na dobę, a wydobywaliśmy nieco ponad 800 ton – mówi Madej.

Teraz feralna ściana nie będzie pracowała, póki na wznowienie eksploatacji nie zgodzi się urząd górniczy. A kopalnia obniży wydobycie do 9 tys. ton na dobę Dobowa utrata przychodów kopalni w tej sytuacji to ok. 270 tys zł. A kopalnia Rydułtowy-Anna pod każdym względem należy do najsłabszych w Kompanii. Po pierwsze ma bardzo wysokie zagrożenie tąpaniowe, wydobycie bezpośrednio pod miastem Rydułtowy powoduje też ogromne szkody na powierzchni, a po trzecie w ubiegłym roku właśnie m.in. z powodu wielokrotnego zatrzymywania ścian wydobywczych przyniosła 200 mln zł straty netto, a Kompania Węglowa po raz pierwszy poważnie zaczęła myśleć o jej zamknięciu. Jednak przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują związkowcy - chodzi bowiem o miejsca pracy kilku tysięcy ludzi.

Co dalej z feralnym zakładem?

– Za wcześnie, by o tym mówić - odpowiada Zbigniew Madej.

– Akcja ratunkowa formalnie skończyła się o godz. 12.15, gdy ciało górnika zostało przetransportowane do tzw. bazy pod ziemią – mówi „Rzeczpospolitej” Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia Rydułtowy-Anna, gdzie w środę rano doszło do wstrząsu o sile ok. 2,5 w skali Richtera i zawału.

Na powierzchni czeka najbliższa rodzina mężczyzny, dyrekcja kopalni i jego koledzy-górnicy (w rejonie wstrząsu wraz z nim było 6 innych górników, z których czterech zostało lekko rannych).

Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki