W specjalnym „Komitecie ds. światowej jakości” znalazło się 50 specjalistów, w tym 11 szefów pionów kontroli jakości w różnych filiach Toyoty na świecie — siedmiu cudzoziemców (Chińczycy, Amerykanie, Taj, Francuz) i czterech Japończyków. Przewodniczącym komitetu został sam prezes Akio Toyoda, a pracami tego organu będzie kierować wiceprezes Shiniichi Sasaki. Komitet zebrał się we wtorek po raz pierwszy, w całym roku będzie obradować dwukrotnie.
Szefowie jakości w 6 wytypowanych regionach będą mieć więcej do powiedzenia przy podejmowaniu przez centralę decyzji w kwestiach bezpieczeństwa. Np. w USA ekipa przeszkolonych techników będzie dokonywać na miejscu inspekcji, kiedy tylko wystąpi problem jakości czy bezpieczeństwa. Jak wyjaśnił prezes Akio Toyoda, dyrektorzy będą wychwytywać opinie klientów w swych regionach działania, uczestniczyć w posiedzeniach w centrali koncernu poświęconym akcjom usuwania usterek w samochodach i w podejmowaniu innych decyzji dotyczących bezpieczeństwa. — Zrobimy wszystko co w naszej mocy dla odzyskania zaufania klientów. To mój osobisty cel — podkreślił Toyoda.
Ponadto Toyota będzie w Ameryce Płn. korzystać w szerszym zakresie z danych samochodowych „czarnych skrzynek”, zwiększy z jednego do siedmiu liczbę biur ds. technicznych, utworzy siedem takich placówek w Europie, sześć w Chinach, oraz w innych regionach swata. Do lipca powstaną w Ameryce Płn., Europie, Azji Płd.-Wsch. i Chinach ośrodki szkoleniowe Customer First (Liczy się klient), które uzupełnią działanie takich placówek w Japonii.
Sam skład komitetu oznacza prawdziwą rewolucję kadrową w japońskiej firmie. Dotąd jedynym cudzoziemcem był mianowany w 2007 r. na członka rady dyrektorów Amerykanin Jim Press. — Fakt udziału cudzoziemców w pracach komitetu powinien pomóc Toyocie w lepszym wysłuchiwaniu informacji płynących od klientów i od jej pracowników w terenie oraz w szybkim podejmowaniu decyzji — ocenia Mamoru Kato, analityk samochodowy z instytutu Tokai Tokyo.
Dotąd szefom japońskiego giganta zarzucano hermetyczność, wyspiarski sposób myślenia. Amerykanie twierdzili, że firma zbyt wolno reagowała, bo o wszelkich operacjach wycofywania pojazdów dla usunięcia usterek mogła decydować wyłącznie centrala w Japonii. Analityk ocenia, że ostatni kryzys z wycofaniem 8,5 mln pojazdów na świecie był dla Toyoty okazją do szybkiego przekształcenia się w prawdziwe światowe przedsiębiorstwo.