Ubiegłoroczny 1,5-proc. (w porównaniu z 2011 r.) spadek sprzedaży samochodów osobowych może być tylko wstępem do kasandrycznego scenariusza, jakiego na polskim rynku motoryzacyjnym spodziewają się analitycy w roku 2013.
Według firmy Euler Hermes, spadek sprzedaży może być nawet kilkunastoprocentowy. W takiej sytuacji rynek skurczyłby się poniżej poziomu 250 tys. sztuk. A to oznaczałoby dalsze pogorszenie sytuacji dilerów, już teraz balansujących na granicy rentowności.
Najsłabsi upadną
– Wszystko wskazuje, że w tym roku problemy polskiej motoryzacji jeszcze się pogłębią – twierdzi Grzegorz Błachnio, analityk Euler Hermes. Jego zdaniem, konsekwencją mogą być upadłości najsłabszych firm dilerskich. Ilu? Na razie trudno przewidzieć. W ubiegłym roku splajtowało trzech dilerów. – W tym roku upadłości może być więcej – uważa Błachnio. Kondycja sieci sprzedaży podkopywana jest cenową walką o klienta. Według Instytutu Samar w całym 2012 roku udział w zakupach nowych aut osób indywidualnych spadł do 44,1 proc. W grudniu prywatni użytkownicy kupili niecałe 8,4 tys. aut. Salony usiłują przyciągać klientów obniżkami, czasem rezygnując nawet z marży. Jeśli bowiem nie zrealizują wyznaczonego przez importera planu sprzedaży, tracą bonus, czyli premię będącą istotną częścią wynagrodzenia. Już jesienią w niektórych markach kłopoty z wykonaniem planu miało 20–25 proc. sprzedawców.
Związek Dilerów Samochodów (ZDS) alarmuje, że relacje pomiędzy importerami a dilerami są coraz gorsze. Jeden z importerów właśnie zapowiedział swoim firmom dilerskim, że zawiesza wypłacanie bonusów. – Nie może być tak, że importerzy będą ratować swoją skórę skokiem na dilerskie pieniądze – ostrzega Marek Konieczny, prezes ZDS.
Fala zwolnień
Według związku, w tym roku w salonach samochodowych pracę straci ponad 3 tys. osób. To zaledwie część fali zwolnień: ZDS szacuje, że pomiędzy wrześniem 2011 r. a wrześniem 2013 r. redukcja miejsc pracy w branży dotknie prawie 5,9 tys. osób, tj. blisko 15 proc. wszystkich zatrudnionych. Część pracowników salonów od pewnego czasu dostaje propozycje nie do odrzucenia: jeśli chcą zostać, muszą zgodzić się na przejście z zatrudnienia etatowego na samozatrudnienie.