Kolejne lata przyniosą więc pewnie dalszy wzrost polskich inwestycji za granicą, a z czasem także związane z nimi problemy. Jak choćby ten znany już dobrze na zachodzie Europy a związany z likwidacją droższej fabryki w kraju i przeniesieniem produkcji na tańszy rynek. Warto już teraz obserwować, jak sobie radzą z tym inni.
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej na własnej skórze mogą się też przekonać, jak to jest być tym „obcym”, który przychodzi z zewnątrz, wykłada pieniądze, a w zamian chce wprowadzić swoje reguły gry, obyczaje i menedżerów.
Trzeba więc wiedzieć, że czasem nieistotne z pozoru drobiazgi mogą popsuć nastroje i pogorszyć wizerunek właściciela. Tak było np. w Możejkach, gdzie lokalne media oburzały się, że Polacy z Orlenu nie tylko podbijają ceny mieszkań w mieście, ale i ... wpychają się do kolejki w zakładowej stołówce.
W zagranicznej ekspansji warto więc wykorzystać wszystkie doświadczenia z okresu zmian rynkowych i restrukturyzacji. Zarówno te z dziedziny biznesu, jak i zarządzania tzw. kapitałem ludzkim, co może być dodatkowym atutem polskich firm.