Gaz w dzisiejszym świecie to groźna broń

Jeżeli Unia chce zapobiec monopolistycznej pozycji Gazpromu, nie może poprzestać na liberalizacji własnych rynków – pisze ekspert Instytutu Sobieskiego

Aktualizacja: 13.02.2008 10:53 Publikacja: 11.02.2008 00:50

Red

Alan Riley, znany w Europie ekspert w dziedzinie zaopatrzenia w gaz ziemny, opublikował niedawno artykuł “W Rosji kończy się gaz” w “Süddeutsche Zeitung”. Ostrzega w nim, że wkrótce Gazprom nie będzie miał wystarczających mocy produkcyjnych, aby zaspokoić popyt odbiorców w Niemczech i – szerzej – w Unii Europejskiej. Niedobór ten będzie wynikał z obniżania się aktualnych możliwości produkcyjnych Gazpromu oraz braku wystarczających inwestycji, aby co najmniej go rekompensować. Ewentualny wzrost popytu na gaz w Europie tylko pogorszy tę sytuację. Riley stwierdza, że deficyt ten będzie wynosił co najmniej 100 mld m sześc. w 2010 r. Jednocześnie jako rozwiązanie tego nadchodzącego niedoboru Riley proponuje zliberalizowanie całego łańcucha zaopatrzeniowego dostaw gazu (od poszukiwania i wydobycia do dostaw do konsumenta). Propozycja realizacji takiego programu zakłada, że leży on w interesie komercyjnym i strategicznym Gazpromu i Rosji. Wygląda jednak na to, że założenia te pozbawione są racjonalnych podstaw.

W Europie Środkowo-Wschodniej Gazprom zapewnia już sobie pozycję monopolistyczną w sensie bycia dostawcą nie do zastąpienia. Planem, który także realizuje Gazprom, jest zapewnienie sobie podobnej pozycji na innych rynkach UE. Zatem zamiast inwestować w poszukiwanie i wydobycie gazu ziemnego w Rosji, Gazprom preferuje inwestycje w infrastrukturę dostawczą na poszczególne rynki, co umacnia jego pozycję. W warunkach wolnorynkowych zliberalizowany system jest korzystny dla całego kraju, w którym istnieje. Monopol natomiast przynosi zyski firmie, która jest monopolem. W przypadku Gazpromu, jako firmy państwowej reprezentującej interesy Rosji bardzo korzystne jest budowanie i umacnianie pozycji monopolistycznej w poszczególnych krajach UE, czyli poza Rosją. Z jednej strony pozwala to maksymalizować zyski z tych rynków, z drugiej – umożliwia sprzedaż gazu na wewnętrznym rynku rosyjskim po znacznie niższych cenach. Ponieważ cena gazu jest istotną składową cen wytwarzanych produktów, taka sytuacja daje przewagę ekonomii rosyjskiej. Producenci rosyjscy mają niższe koszty wytwarzania na wejściu niż producenci krajów UE. Ma to wpływ na bilans wymiany handlowej Rosji z zagranicą. Gazprom jako państwowy monopol rosyjski może w interesie Rosji wykorzystywać ceny gazu za granicą do subsydiowania rodzimej gospodarki. Cross-subsydiowanie to klasyczne zachowanie monopolistyczne przynoszące straty innym podmiotom. W tym przypadku jednak ofiarami monopolistycznych praktyk nie są rosyjskie firmy, ale gospodarki krajów kupujących gaz od Rosji.

Być może zliberalizowanie rynku gazu – od poszukiwania i wydobycia po dostawę do odbiorcy – jest bardziej optymalne ekonomicznie z punktu wiedzenia połączonych rynków UE i Rosji. Nie jest to jednak optymalne z punktu widzenia Rosji. W interesie Gazpromu, a także rosyjskiej gospodarki, jest budowanie pozycji monopolistycznej na rynkach UE, by maksymalizować wpływy ze sprzedaży gazu na tych rynkach. Pozycja taka będzie pozwalać – a w niektórych krajach Europy Środkowo-Wschodniej już pozwala – transferować rentę monopolistyczną z UE do Rosji.

W interesie ekonomicznym Gazpromu jest doprowadzenie do niedużego niedoboru gazu na rynkach krajów Unii Europejskiej, kontrolując jednocześnie infrastrukturę dostawczą

Jednakże maksymalizowanie zysku z eksploatacji i sprzedaży rosyjskiego gazu nie oznacza maksymalizowania wydobycia i w efekcie nasycenia rynku. Taka sytuacja doprowadziłaby do niskich jednostkowych cen gazu, a to nie jest w ekonomicznym interesie Gazpromu i Rosji. Z pewnością Gazprom przeanalizował sytuację na rynkach ropy naftowej istniejącą przez dekady do ok. 2001/2002 r. Z powodu nasycenia rynku ceny ropy naftowej były tak niskie, że kraje UE (wcześniej EWG) wprowadziły akcyzę na produkty z niej. Zatem cena płacona krajom eksportującym ropę naftową była niższa o element akcyzy od ceny, jaką rynek importującego kraju był przygotowany płacić. Ekonomicznie oznaczało to, że producenci ropy naftowej musieli zacząć się dzielić wartością swojego bogactwa naturalnego z krajami importującymi. Pomimo wzrostu cen ropy naftowej stan ten trwa do dzisiaj. Trudno się dziwić, że ani Gazprom, ani Rosja nie mają ochoty na stworzenie tak niekorzystnych dla siebie relacji.

W interesie ekonomicznym Gazpromu jest doprowadzenie do stosunkowo niedużego niedoboru gazu na rynkach UE, kontrolując jednocześnie infrastrukturę dostawczą. Granicę tego niedoboru można wyjaśnić, używając teorii gry: musi być on na tyle duży, aby maksymalizował ceny gazu, lecz jednak ograniczony bieżącą opłacalnością budowy infrastruktury alternatywnych dostaw gazu czy też inwestowania w alternatywne źródła energii.

Istotną częścią tego rachunku są lobbing oraz kontrola infrastruktury dostawczej (czyli gazociągów i firm dystrybucyjnych). Podnosi to barierę stwarzania alternatyw dla dostaw Gazpromu. Z tego powodu Gazprom bardziej zainteresowany jest obecnie przejmowaniem gazociągów czy firm dystrybujących gaz do klientów niż inwestycjami w poszukiwanie i wydobycie. Kiedy jednak Gazprom osiągnie optymalną pozycję na rynku jako dostawca nie do zastąpienia, będzie przygotowany ze zwielokrotnionych zysków inwestować w poszukiwanie i wydobycie gazu oraz modernizację infrastruktury przesyłowej w Rosji. Co więcej, z powodu niedoboru gazu na rynkach Unii Gazprom uzyska znacznie lepsze warunki finansowania projektów inwestycyjnych, bo będą one pod złaknione i bardzo lukratywne rynki.

Efektem ubocznym takiej sytuacji o politycznym charakterze będzie wpływ, jaki Rosja za pośrednictwem Gazpromu będzie mogła wywierać na poszczególne kraje Unii. Niedobór gazu spowoduje wzajemną konkurencję poszczególnych krajów o zapewnienie sobie dostaw. Poza wspomnianym już efektem maksymalizowania ceny Rosja będzie mogła wpływać na konkurencyjność tych krajów między sobą. Pomiędzy krajami Unii istnieje bowiem wolny rynek handlu towarami. Na koszt towarów istotny wpływ ma cena nośnika energii, jakim jest gaz. Gazprom poprzez różnicowanie cen dla poszczególnych krajów odbiorców będzie mógł wpływać na wzajemną konkurencyjność unijnych gospodarek.

Z racji wielu możliwości przesyłowych takie zróżnicowanie cen Gazprom bardzo łatwo uzasadni względami czysto ekonomicznymi w postaci doboru różnych księgowych odległości przesyłów. Co więcej, wysoka cena gazu z oczywistych powodów faworyzować będzie bogatsze kraje. To w połączeniu z niedoborem doprowadzi zapewne do rozdźwięków pomiędzy zamożniejszymi i biedniejszymi krajami UE, czyli tzw. starymi i nowymi członkami Unii. Myślenie o jakiejkolwiek energetycznej solidarności europejskiej stanie się mitem.

W strategii tej Niemcy są kluczowe jako olbrzymi rynek zakupu gazu, znaczący inwestor finansowy oraz z racji położenia geograficznego. Co więcej, Niemcy jako partner uwiarygodniają “przyjazne” intencje Gazpromu pod względem politycznym i ekonomicznym. Dlatego też gazociąg bałtycki Nord Stream ma tak istotne znaczenie. Kraje Unii Europejskiej na wschód od Niemiec, a więc głównie te będące wcześniej częścią bloku radzieckiego, będą tak jak obecnie pod bezpośrednim oddziaływaniem Gazpromu. Niemcy i kraje od nich na zachód będą pod takim oddziaływaniem poprzez strategiczną pozycje Gazpromu w Niemczech. Zatem Niemcy z racji swojej roli mogą się czuć stosunkowo bezpiecznie. Należy też dodać, że taki strategiczny alians umocni faktyczną pozycję Niemiec w strukturach UE.

Nie nawiązując bezpośrednio do słynnej wypowiedzi ministra Radosława Sikorskiego z kwietnia 2006 r., porównującej decyzję o budowie gazociągu bałtyckiego do paktu Ribbentrop–Mołotow, pewne odniesienia historyczne same się nasuwają.

Gazprom i Rosja, dzięki strategicznemu aliansowi z Niemcami, zmaksymalizują swoją pozycję ekonomiczną i polityczną wobec UE jako całej i z każdym z jej krajów z osobna. Zatem nadzieja Alana Rileya, że będzie możliwe przekonanie elit rosyjskich do wprowadzenia chociażby namiastki liberalnego rynku poszukiwania, wydobycia i dystrybucji gazu ziemnego czy tylko podpisanie Europejskiej karty energetycznej, jest raczej płonna.

Jeżeli kraje Unii chcą zapobiec monopolistycznej, czyli nie do zastąpienia, pozycji Gazpromu na własnych rynkach, a tym samym zabezpieczyć się przed nadmiernymi wpływami ekonomicznymi i politycznymi Rosji, nie mogą one obecnie poprzestać na liberalizacji własnych rynków wewnętrznych. To zbyt mało, a nawet może być niebezpieczne: zliberalizowanie jedynie rynków gazu w krajach Unii bez zliberalizowania rynku poszukiwania i wydobycia w Rosji stworzyłoby asymetrię monopolistycznego dostawcy wobec konkurujących ze sobą, z racji deficytu, odbiorców.

Unia musi przede wszystkim zapewnić sobie możliwość dostaw gazu ze wszystkich możliwych kierunków. Musi też stworzyć infrastrukturę umożliwiającą wewnętrzne przesyły. A to wymaga nakładów inwestycyjnych, które niekoniecznie są priorytetem dla prywatnych inwestorów na zliberalizowanym rynku. Co więcej, niektórzy z nich mogą de facto reprezentować interesy Gazpromu czy planować strategię wyjścia w stronę rosyjskiej firmy. Wielka Brytania od dawna już realizuje swoją strategię dywersyfikacji: dalsze inwestycje we własny i norweski gaz, budowa terminali gazu skroplonego LNG, rozbudowa połączeń z gazociągami na kontynencie europejskim.

Gazprom jako państwowy monopol rosyjski może w interesie Rosji wykorzystywać ceny gazu za granicą do subsydiowania rodzimej gospodarki

No i oczywiście kontrola inwestycji Gazpromu na Wyspach. O ile jest możliwe, że niektóre kraje UE wezmą przykład z Wielkiej Brytanii, o tyle wiara, iż UE jako całość podejmie podobne skoordynowane kroki, jest raczej iluzoryczna. Niemcy są bardzo istotnym krajem UE, zwłaszcza w podejmowaniu strategicznych decyzji. Wszystko wskazuje na to, że jeżeli chodzi o rolę i pozycję Gazpromu i Rosji w Europie, interesy Niemiec niekoniecznie są obiektywnie zbieżne z pozostałymi 26 krajami.

Alan Riley, znany w Europie ekspert w dziedzinie zaopatrzenia w gaz ziemny, opublikował niedawno artykuł “W Rosji kończy się gaz” w “Süddeutsche Zeitung”. Ostrzega w nim, że wkrótce Gazprom nie będzie miał wystarczających mocy produkcyjnych, aby zaspokoić popyt odbiorców w Niemczech i – szerzej – w Unii Europejskiej. Niedobór ten będzie wynikał z obniżania się aktualnych możliwości produkcyjnych Gazpromu oraz braku wystarczających inwestycji, aby co najmniej go rekompensować. Ewentualny wzrost popytu na gaz w Europie tylko pogorszy tę sytuację. Riley stwierdza, że deficyt ten będzie wynosił co najmniej 100 mld m sześc. w 2010 r. Jednocześnie jako rozwiązanie tego nadchodzącego niedoboru Riley proponuje zliberalizowanie całego łańcucha zaopatrzeniowego dostaw gazu (od poszukiwania i wydobycia do dostaw do konsumenta). Propozycja realizacji takiego programu zakłada, że leży on w interesie komercyjnym i strategicznym Gazpromu i Rosji. Wygląda jednak na to, że założenia te pozbawione są racjonalnych podstaw.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca