Nieefektywna, przejściowa, niedoskonała. A nawet martwa – tak eksperci i politycy uczestniczący w debacie „Rz” określają obowiązującą ustawę o złotym wecie, czyli o szczególnych uprawnieniach państwa w niektórych spółkach kapitałowych. W obecnej formie ustawa nie realizuje nawet głównego celu, dla którego została powołana, czyli ochrony strategicznych interesów Skarbu Państwa. Wymaga więc modyfikacji – pytanie tylko, w jakim kierunku?

Na zmianę regulacji związanych ze złotą akcją naciska coraz bardziej – chociaż z innych powodów – Komisja Europejska. Obecny rząd, jak zapowiada wiceminister skarbu Michał Chyczewski, jeden z uczestników debaty, chce wyjść naprzeciw żądaniom Brukseli i skrócić listę spółek, do których znajdują zastosowanie przepisy złotego weta. Zamierza też naprawić wady obecnej ustawy.

W Europie toczy się dyskusja o rozszerzeniu tradycyjnej listy sektorów, w których Skarb Państwa może realizować swoje nadzwyczajne uprawnienia. Oprócz spółek paliwowo-energetycznych złote weto mogłoby dotyczyć też np. portów lotniczych lub morskich.

W opinii byłego wiceministra skarbu Pawła Szałamachy, zwalczanie złotego weta przez KE może paradoksalnie zaowocować zahamowaniem prywatyzacji, bo dopóki Unia nie wypracuje wspólnych zasad bezpieczeństwa energetycznego albo ochrony przed wrogim przejęciem, dopóty poszczególne kraje nie będą chciały pozbyć się jedynego realnego instrumentu, jaki już mają.

Wypracowanie rozwiązań wymagać będzie wielu kompromisów i współdziałania z KE. Zdaniem współtwórcy ustawy prof. Stanisława Sołtysińskiego pozostawienie tej kwestii samym państwom członkowskim może prowadzić do podważenia podstawowych zasad swobody przepływu kapitału.