Z nowym lotniskiem centralnym wiąże się kwestia stworzenia dobrej siatki połączeń. Ta zależy od narodowego przewoźnika, czyli LOT. Sytuacja firmy (niech nas nie zmylą rzekomo rewelacyjne wyniki finansowe za rok ubiegły) nie jest najlepsza. Przewoźnik szybko traci rynek. Czy dysponując prawie 60 samolotami, można stworzyć atrakcyjną siatkę połączeń i zagospodarować przynajmniej połowę lotów z lotniska, którego przepustowość liczona jest na 70 mln pasażerów? Inaczej się nie spłaci. Czy bez znaczenia pozostaje fakt, że w aliansie Star, do którego należy LOT, takich portów jest już dużo, choćby Monachium czy Wiedeń? Berlin buduje jedno wielkie lotnisko.

Biorąc pod uwagę dynamikę rozwoju lotnictwa cywilnego, jesteśmy jednym ze światowych liderów. W 2007 r. na stołecznym Okęciu odprawiono po raz pierwszy w historii mniej niż połowę wszystkich w Polsce pasażerów. Traci Warszawa, ale błyskawicznie rozwijają się porty regionalne. Statystyczny Kowalski, odkąd weszliśmy do UE, ma nie tylko tańsze dzięki konkurencji bilety, ale i bliżej dzięki pobliskiemu lotnisku do większości popularnych portów lotniczych. Po co więc zawracać decentralizację i kazać Polakowi, tak jak w zamierzchłych czasach, najpierw przylecieć do Warszawy, by dopiero stąd mógł kontynuować podróż do portu docelowego?

Nowy centralny port lotniczy to zagrożenie dla lotnisk regionalnych. Zmniejszy atrakcyjność Łodzi, katowickich Pyrzowic czy Bydgoszczy, do której dopiero co wszedł zagraniczny inwestor. Przejęcie potoków ruchu z innych lotnisk byłoby wynikiem polityki taryfowej, atrakcyjniejsza siatka połączeń w takim porcie jest bezsprzeczna, ale pytanie, skąd brać środki na spłatę kosztów budowy i utrzymanie lotniska? Nowy port oznaczałby w konsekwencji także likwidację Okęcia, gdyż stolica nie będzie w stanie utrzymać dwóch dużych portów plus regionalnego lotniska w Modlinie. Po co więc wpakowaliśmy teraz prawie 250 mln dol. w budowę Terminalu 2? Budowa drugiego centralnego lotniska oznacza wyzwanie w zakresie finansowania przedsięwzięcia. To co najmniej 20 mld zł.

Czy nie lepiej pozwolić się rozwijać portom regionalnym i usunąć bariery, choćby związane z własnością gruntów? Czy nie wykorzystać atutu położenia Okęcia blisko centrum i zwiększyć ilość operacji na nim? Niekoniecznie przez budowę kolejnego pasa. Znane są przecież lotniska obsługujące rocznie 30 mln pasażerów tylko na jednym pasie. Samoloty będą cichsze, a droga lądowania nie musi przebiegać nad osiedlami. Nie straszmy więc mieszkańców takim scenariuszem.

Adrian Furgalski, ekonomista TOR