To był najgorszy miesiąc w amerykańskiej motoryzacji od grudnia 1981 r. Miesięczna sprzedaż (licząc rok do roku) konsekwentnie spada już od października 2007 roku. Suma z ostatnich 12 miesięcy (do końca lutego) sięgnęła 9,05 mln sztuk – jej procentowy spadek był największy od 1967 r. Analitycy, nawet w pesymistycznych prognozach, liczyli na sprzedaż większą o ok. 400 tys. – Tkwimy w motoryzacyjnej stagnacji – mówi Efraim Levy, analityk Standard & Poor’s.
Sprzedaży nowych aut nie pomagają ani tanie kredyty, ani ogromne upusty cenowe. Eksperci branżowego serwisu Edmunds.com wyliczają, że przeciętne wydatki koncernów na zachęty do kupna pojazdów wzrosły o 15,9 proc. w porównaniu z lutym 2008 r. i o 8 proc. w porównaniu ze styczniem tego roku.
Spośród największych koncernów działających w USA w najtrudniejszej sytuacji jest lider rynku General Motors. Sprzedał w lutym o ponad 53 proc. mniej pojazdów, a po dwóch miesiącach tego roku o 51,1 proc. Zaledwie o kilka punktów procentowych mniejsze były spadki u głównych lokalnych konkurentów – Chryslera i Forda. Z kolei Toyota, drugi gracz na amerykańskim rynku, odnotowała w lutym niemal 40-proc. spadek (po dwóch miesiącach prawie -36 proc.).
Rekordzistami spadków są marki o małym udziale w rynku: Maserati (-71,4 proc.) oraz Isuzu i Suzuki (po -60 proc.). Jedyny koncern, który w lutym uchronił się przed ucieczką klientów, to Subaru, które sprzedało ponad 13 tys. aut (+1,4 proc.). Jego wyniki ratuje duża popularność modelu Forester. Jeszcze w styczniu na plusie była także grupa Hyundai. W lutym, ze sprzedażą prawie 52,7 tys. sztuk, jest już na minusie (-0,7 proc.).