W przypadku importu obuwia skórzanego do Unii Europejskiej z Chin i Makau obowiązuje obecnie 16,5-proc. cło antydumpingowe, a w przypadku Wietnamu 10-proc. Restrykcje zostały nałożone w październiku 2006 r. – początkowo na dwa lata, jednak później zostały przedłużone.
Najpóźniej jesienią Bruksela podejmie decyzję o ich dalszym obowiązywaniu. – Z jednej strony istnieje bardzo silny lobbing krajów o interesach importowych, jak państwa skandynawskie, Wielka Brytania, Niemcy czy kraje Beneluksu. Z drugiej strony Włochy, Rumunia, Portugalia oraz Polska walczą o ochronę branży – poinformowało „Rz” Ministerstwo Gospodarki.
– Cła powinny być utrzymane, ponieważ w Chinach buty powstają w nieporównywalnych z europejskimi warunkach. Jednak są i tak omijane – wystarczy, że import przejdzie przez kraj, którego cła nie obejmują – przekonuje Maciej Fedorowicz, wiceprezes Gino Rossi. Rocznie tylko z Chin do Unii trafia ponad 1,2 mld par butów, a niemal 300 mln z Wietnamu.
Według danych resortu gospodarki w całej Unii w branży obuwniczej pracuje 350 tys. osób, z czego 40 tys. w Polsce, zwłaszcza w sektorach powiązanych, np. garbarskim, przy produkcji podeszew. Statystyki nie uwzględniają też mniejszych firm, zatrudniających poniżej 50 osób. Otwarcie rynku będzie dla nich dużym problemem.
W latach 2001 – 2005, czyli przed nałożeniem ceł, import chińskich butów skórzanych do UE wzrósł dziesięciokrotnie, przy czym ich cena spadła niemal o jedną trzecią. Buty wietnamskie, których przybyło niemal dwukrotnie, potaniały o 20 proc. Jednak tylko w przypadku cen deklarowanych przez importerów. Klienci zmian nie odczuli, gdyż ceny w sklepach nawet nieznacznie wzrosły.