Małe auta z polskich fabryk coraz trudniej dostępne

Koniec samochodowego eldorado. Na zakup małego auta w salonach w naszym kraju trzeba czekać nawet do przyszłego roku

Aktualizacja: 23.07.2009 12:20 Publikacja: 23.07.2009 04:31

Ford KA

Ford KA

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

– Dopiero teraz odebrałem forda ka, którego zamówiłem w lutym. A samochód miał być jeszcze w marcu – żali się klient warszawskiego dilera Auto Plaza. Sprzedawcy rozkładają ręce: trzeba czekać, bo popyt na małe auta zwiększył się kilkukrotnie. – Wszystko na pniu wykupują Niemcy – tłumaczą.

Kto dziś zdecyduje się na kupno małego samochodu, będzie mocno zaskoczony. Choć motoryzację gnębi kryzys, salony odprawiają chętnych z kwitkiem. Zwłaszcza tych, którzy chcieliby kupić małe auta produkowane w polskich fabrykach – fiaty panda i 500 czy fordy ka. Jeszcze kilka miesięcy temu można je było odbierać niemal od ręki.

[wyimek]25 tys. aut kupionych w polskich salonach trafiło w pierwszym półroczu 2009 r. do klientów za granicą[/wyimek]

Natarcie zza Odry na polskie salony ruszyło po wprowadzeniu przez niemiecki rząd dopłat za złomowanie wyeksploatowanych aut. Kto oddaje stary samochód, dostaje przy kupnie nowego premię w wysokości 2,5 tys. euro. Nic więc dziwnego, że gdy złoty na początku roku dramatycznie się osłabił, korzystny przelicznik zadziałał na Niemców jak magnes.

Jeszcze wiosną u poznańskiego dilera Forda – w firmie Auto Watin – Niemcy stanowili większość klientów. Teraz jedną trzecią. Ale i tak na produkowanego w Tychach forda ka trzeba czekać nawet do stycznia. Niewiele krócej, bo do grudnia, czeka się na nieco większą fiestę. – Mamy także chętnych z innych krajów objętych dopłatami, np. z Holandii czy Wielkiej Brytanii – mówi Anna Orłowska z Auto Watin.

W szczecińskim salonie Auto Gryf zamawianą dziś 500 produkowaną w tyskich zakładach Fiata można odebrać dopiero w październiku lub w listopadzie. Tu także sprzedaż napędzają Niemcy. – Status zamówień cały czas się zmienia. Samochód może przyjść wcześniej, ale może też później, w zależności od sytuacji w fabryce – zaznacza Jacek Rachwał z Auto Gryfu.

Jak przyznał jeden z dilerów z Wrocławia, na Zachód wyjeżdżają ciężarówki wyładowane kupionymi w Polsce nowymi samochodami.

Według danych monitorującego rynek Instytutu Samar od stycznia do czerwca sprzedaż najmniejszych aut wzrosła w porównaniu z pierwszym półroczem 2008 r. o ponad 28 proc. Coraz więcej firm rezygnuje z rabatów, które miały napędzać sprzedaż.

Niestety, ten boom nie przekłada się na nasz rynek. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego liczba rejestracji nowych samochodów spadła o blisko 17 proc.

– Szkoda, że polski rząd nie zdecydował się na wsparcie dla kupujących. Wtedy spora część aut zostałaby w kraju – uważa prezes PZPM Jakub Faryś. Zmniejszyłoby to liczbę wraków na naszych drogach.

– Dopiero teraz odebrałem forda ka, którego zamówiłem w lutym. A samochód miał być jeszcze w marcu – żali się klient warszawskiego dilera Auto Plaza. Sprzedawcy rozkładają ręce: trzeba czekać, bo popyt na małe auta zwiększył się kilkukrotnie. – Wszystko na pniu wykupują Niemcy – tłumaczą.

Kto dziś zdecyduje się na kupno małego samochodu, będzie mocno zaskoczony. Choć motoryzację gnębi kryzys, salony odprawiają chętnych z kwitkiem. Zwłaszcza tych, którzy chcieliby kupić małe auta produkowane w polskich fabrykach – fiaty panda i 500 czy fordy ka. Jeszcze kilka miesięcy temu można je było odbierać niemal od ręki.

Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne