Zgodnie z dyrektywą od 1 września w całej UE wchodzi w życie zakaz produkcji tradycyjnych żarówek o mocy 100 watów. Słabsze modele będą wycofywane w kolejnych latach. Od 2012 r. legalnie będzie można wytwarzać tylko te o mocy poniżej 25 watów. Stuwatówki nie znikną jednak z dnia na dzień – firmy nie mogą ich produkować, a sklepy zamawiać nowych partii, będą jednak sprzedawać zapasy.
Choć 27 państw zgodziło się na wprowadzenie stopniowego zakazu sprzedaży już w marcu 2007 r., klienci nie byli tego świadomi. Teraz zaczęli robić zapasy. W Niemczech według danych GfK w pierwszej połowie roku sprzedaż zwykłych żarówek wzrosła o 48 proc., a sprzedaż świetlówek spadła o prawie 10 proc.
Zdaniem przedstawicieli dużych sklepów w Polsce mimo dużej różnicy w cenach – zwykła żarówka 100 W kosztuje od 1,4 zł, podczas gdy energooszczędna świetlówka powyżej 5 zł, sprzedaż tych pierwszych nie rośnie gwałtownie. – Nie widzimy wzrostu zainteresowania tradycyjnymi żarówkami, nadal będą w sprzedaży, ale zapasów nie robimy – mówi Wioletta Batóg, rzecznik sieci Media Markt i Saturn.
Co innego mówią jednak producenci. – W ostatnich miesiącach również rosła sprzedaż tradycyjnych żarówek. Przede wszystkim modeli wycofywanych ze sprzedaży – nawet o 50 proc. w stosunku do ub.r. – mówi Magdalena Bogusz, marketing manager z Osram.
– Polskie fabryki od wiosny notują wzmożone zapotrzebowanie i większe zamówienia na tradycyjne żarówki z zagranicy. W Polsce również zauważa się większe zainteresowanie tego typu oświetleniem, choć skala tych zakupów jest mniejsza niż w Europie Zachodniej – mówi Krzysztof Kouyoumdjian, rzecznik Philips Polska.