Projekt nowelizacji ustawy o autostradach płatnych złożony przez posłów opozycji do laski marszałkowskiej przewiduje, że podczas remontu autostrady spółka zarządzająca drogą, jak pisaliśmy w ”Rz”, nie będzie mogła pobierać opłaty za przejazd danym odcinkiem. Tak miałoby być, jeśli z ruchu zostałby wyłączony co najmniej jeden pas, a remont miałby trwać dłużej niż 30 dni. Nowelizacja przewiduje również, że remonty nie mogły się odbywać na danym odcinku częściej niż co sześć miesięcy.
Posłowie PSL i PO patrzą na inicjatywę sceptycznie.
– Nie trzeba tej kwestii regulować w ustawowych zapisach – mówi ”Rz” Janusz Piechociński (PSL), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. – Pobieranie opłat za autostradę, która jest remontowana, a tym samym nie zapewnia takiego komfortu podróżowania, jaki powinna, jest nieetyczne i niemoralne. Do pilnowania tego, by takie praktyki nie miały miejsca, mamy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Swój nadzór nad kocensjonariuszami w tej sprawie powinna wzmocnić także Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Stanisław Żmijan (PO), szef Sejmowej Komisji Infrastruktury, zauważa, że ewentualną nowelizację ustawy o autostradach płatnych trzeba będzie odnieść do umów, jakie rząd już podpisał z koncesjonariuszami. – Jeżeli nastąpiłoby ograniczenie ich praw wynikających z tych umów, będziemy się musieli liczyć z pozwami o odszkodowania – mówi ”Rz”.
Jak dodaje Janusz Piechociński, nierealne jest też narzucenie zarządcom autostrad zakazu remontu drogi częściej niż co pół roku. Trudno bowiem przewidzieć, kiedy pojawi się konieczność przeprowadzenia prac, by droga spełniała wymogi bezpieczeństwa. Z tym zgadzają się koncesjonariusze.