Nikt nie powiedział, czy żyją

Żal i złość rodzin ofiar. - My jesteśmy mięso armatnie. Tragedia w Halembie nikogo niczego nie nauczyła – mówi ojciec jednego z górników poparzonych w Rudzie Śląskiej

Publikacja: 19.09.2009 04:27

Przed bramą kopalni ludzie w napięciu oczekiwali na informacje o górnikach

Przed bramą kopalni ludzie w napięciu oczekiwali na informacje o górnikach

Foto: Edytor.net, Krzysztof Matuszyński Krzysztof Matuszyński

Pani Ola, przyklejona z kilkuletnią córeczką do bramy Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, odchodzi od zmysłów. – Ja nic nie wiem, nic nie wiem – powtarza w kółko. Od trzech godzin czeka na wieści o losie męża, ale do zgromadzonych przed szpitalem nikt nie wychodzi. Tu zostali przetransportowani najciężej ranni.[wyimek]ABW w maju otrzymała informację, że w kopalni zasłania się czujniki stężenia metanu [/wyimek]

W końcu o godz. 15 pod bramą szpitala pojawia się dr Marek Grabowski. Informacje są lakoniczne: – Hospitalizujemy 18 górników, mają od 40 do 90 proc. poparzeń ciała. Nic więcej powiedzieć teraz nie można.

– Chryste, to nieludzkie – łka pani Ola.

Wiesław Wcisło tego, czy syn żyje, a jeśli tak, to gdzie go odwieziono, nie może się dowiedzieć przez dwie godziny. Dzwoni po dyspozytorach kopalni, ale 23-letniego Rafała Wcisły nie ma na żadnej liście. Objeżdża wszystkie szpitale, w których leżą górnicy – Bytom, Chorzów, Tychy, Sosnowiec. Najciężej ranni trafiają do Siemianowic. W końcu okazuje się, że Rafała transportuje tu śmigłowiec.

Rafał przepracował w kopalni tylko rok. Ma się żenić, mieszka z narzeczoną.

[srodtytul]Trzaski i dym[/srodtytul]

Przed godz. 11 informację o tragedii w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej podaje jako pierwsza lokalna telewizja. Zaraz za nią – stacje radiowe. Ci, co słyszą, dzwonią po rodzinie, znajomych. Liczba rannych i ofiar rośnie z godziny na godzinę.

Wezwane zostają śmigłowce z Gliwic, Wrocławia, Kielc i Krakowa. Poszkodowanych rozwozi ponad 30 karetek z całego Śląska. Do szpitali trafia 41 poparzonych górników. W kopalni urywają się telefony. Ale nikt nie informuje, co się stało, gdzie są ranni, kto nie żyje.

Tylko niektórzy mieli szczęście. – Moja babcia usłyszała o wypadku w radiu o 11. Zadzwoniła na kopalnię, udało jej się dowiedzieć, że mój tata żyje i jest wieziony do Siemianowic – mówi młody chłopak. Jego ojciec pracuje pod ziemią 26 lat. Za rok miał iść na emeryturę.

Chłopak dzwoni do lekarza z oparzeniówki na komórkę. Ulga. – Tata jest najlżej oparzony, 40 proc. Jest nadzieja – mówi.

Część rodzin jest przed kopalnią, w Rudzie Śląskiej. Na miejscu są już psychologowie. Ponad 20 górników wyszło z katastrofy bez szwanku. Opowiadają, że słyszeli wybuchy (eksperci górniczy nie wykluczają, że po zapaleniu metanu mogło dojść też do jego wybuchu).

– Pojawiły się trzaski i dym, ale byliśmy spokojni. Myśleliśmy, że koledzy na górze wysadzają ścianę – opowiadał w TVN24 górnik Mariusz Jankowski. – Schowaliśmy się, żeby przeczekać. Po jakimś czasie zadzwoniliśmy do dyspozytora, powiedziano nam, że to było zapalenie metanu.

Jemu i kilkunastu kolegom udało się wydostać na czas, bo uciekali w stronę, skąd wydobywało się świeże powietrze.

[srodtytul]Zasłonięte czujniki?[/srodtytul]

Wujek-Śląsk ma najwyższy stopień zagrożenia metanowego. W kopalni są czujniki, które – jeśli zostanie przekroczony 2-proc. poziom stężenia metanu – odcinają dopływ prądu, by przypadkowa iskra nie zapaliła gazu.

W piątek wieczorem ABW ujawniła, że w maju otrzymała informację, iż w kopalni zasłania się te czujniki. Tak jak w Halembie, gdzie była to jedna z głównych przyczyn tragedii w 2006 r. – Niezwłocznie przekazaliśmy te informacje Komendzie Głównej Policji i Wyższemu Urzędowi Górniczemu – zapewnia „Rz” Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik ABW. Nie ujawnia, kto poinformował agencję o nieprawidłowościach.

– Wysłaliśmy tam kontrolę, przepytaliśmy nadzór, szeregowych górników. Informacje się nie potwierdziły – mówi „Rz” Edyta Tomaszewska, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego.

Ale wieczorem TVN24 pokazuje film nakręcony amatorską kamerą, który ma świadczyć o łamaniu zasad BHP w kopalni. Anonimowy górnik mówi w nim, że w kwietniu był wysyłany do pomiarów stężenia metanu w kopalni Wujek-Śląsk. Twierdzi, że informował przełożonych o kilkukrotnych przekroczeniach dopuszczalnych norm, ale nikt nie reagował.

Tomaszewska po obejrzeniu filmu nadal zapewnia, że kontrola WUG nie potwierdziła tych zdarzeń. Dodaje, że trzeba ustalić, czy na pewno chodzi o kopalnię Wujek-Śląsk.

Okoliczności tragedii wyjaśni specjalna komisja WUG. Śledztwo w sprawie sprowadzenia katastrofy i zbiorowego wypadku zostanie wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach prawdopodobnie już w sobotę. W piątek śledczy zabezpieczali dokumentację, dokonali też wstępnych oględzin zwłok.

[srodtytul]Nic się nie liczy[/srodtytul]

Wiesław Wcisło, który sam jest doświadczonym górnikiem, mówi: – Pani myśli, że po Halembie na kopalni coś się zmieniło? My jesteśmy to mięso armatnie. Byle fedrować. Nic się nie liczy.

Pani Ola w końcu uzyskuje informację o mężu. – Stan ciężki, ale stabilny, jest przytomny. Mam się czego trzymać – mówi smutno. Wraca z córką do domu. Męża nie pozwolono jej zobaczyć.

W przypadku oparzeń dróg oddechowych decydujące są pierwsze dni.

[ramka][srodtytul]Największe katastrofy w polskich kopalniach[/srodtytul]

- 1990 r. w Halembie w Rudzie Śląskiej po wybuchu metanu zginęło 19 górników. Rok później w wyniku tąpnięcia – pięciu

- 1993 r. sześć ofiar wstrząsu w kopalni Miechowice w Bytomiu

- 1996 r. w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej po tąpnięciu i wybuchu metanu udusiło się pięciu górników

- 2002 r. w Jas-Mos wybuch pyłu węglowego zabił dziesięć osób

- 2005 r. w Zofiówce wybuchł metan. Zginęło trzech górników

- 2006 r. największa katastrofa górnicza w Polsce od lat 70. XX wieku. Wybuch i zapłon metanu, a potem wybuch pyłu węglowego zabił 23 górników w Halembie

- 2008 r. wybuch metanu w jastrzębskiej kopalni Borynia. Na miejscu zginęło czterech górników, dwóch zmarło w szpitalu[/ramka]

Pani Ola, przyklejona z kilkuletnią córeczką do bramy Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, odchodzi od zmysłów. – Ja nic nie wiem, nic nie wiem – powtarza w kółko. Od trzech godzin czeka na wieści o losie męża, ale do zgromadzonych przed szpitalem nikt nie wychodzi. Tu zostali przetransportowani najciężej ranni.[wyimek]ABW w maju otrzymała informację, że w kopalni zasłania się czujniki stężenia metanu [/wyimek]

W końcu o godz. 15 pod bramą szpitala pojawia się dr Marek Grabowski. Informacje są lakoniczne: – Hospitalizujemy 18 górników, mają od 40 do 90 proc. poparzeń ciała. Nic więcej powiedzieć teraz nie można.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?