We wtorek do północy pracownicy Fiata głosowali w referendum, w którym mieli odpowiedzieć „tak”, lub „nie” na pytanie: czy chcą brać udział w Nowym Projekcie Panda w Pomigliano? Liczenie głosów trwało praktycznie do rana.
Z zatrudnionych w fabryce 5133 osób głosowało 4642. Niespełna dwie trzecie z nich odpowiedziało: Tak. To „tak” oznacza, że gotowi są pracować na trzy zmiany przez 6 dni w tygodniu, godzą się na skrócenie przerw, zmniejszenie absencji chorobowej, która w Pomigliano jest wyjątkowo wysoka zwłaszcza kiedy odbywają się jakieś ważne mecze, lub też zbliża się szczyt zbiorów pomidorów, z których upraw znane są okolice Neapolu. Bardzo ograniczone mają być również prawa do strajku.
Nadal jednak nie wiadomo, czy to wystarczy, aby przekonać Sergio Marchionne do inwestycji. W ostatnią sobotę mówił, że 80 procent pracowników musi opowiedzieć się za nowym projektem, aby doszła ona do skutku. Wiadomo, że przeciwna inwestycji jest lewicowa organizacja związkowa FIOM. Jej przewodniczący, Maurizio Landini zapowiedział, że członkowie tego związku nie przyjmą nowych warunków pracy, bo są one niezgodne z włoskim prawem i gwałcą postanowienia kodeksu pracy.
Zdaniem włoskiego ministra pracy, Maurizio Sacconiego Fiat powinien być zadowolony z wyniku głosowania i nie miał wątpliwości co do tego, że Marchionne podejmie decyzję o tej inwestycji.
Z kolei członkowie FIOM twierdzą, że tak liczne głosy na „nie” zobowiązują Fiata do renegocjacji warunków stawianych pracownikom. — Około dwóch trzecich uprawnionych do głosu zgodziło się na nowe warunki. Co teraz stanie się z Pomigliano? Nie wiem, o to trzeba pytać Marchionne, ale moim zdaniem byłoby śmieszne, gdyby okazało się, że ostatecznie wygrał referendum, a zachował się tak, jakby je przegrał — mówił Bruno Vitale, sekretarz centrali związkowej FIM Cisl, do której należy również FIOM. Ten związek planuje na 25 czerwca strajk w Pomigliano .