— Szukamy najlepszego kandydata na to stanowisko. Nie jest to konkurs otwarty — mówi „Rz" Andrzej Massel. Nie chce zdradzać nazwisk potencjalnych kandydatów. — Doświadczenie pokazało, że każde nazwisko które wyciekło do opinii publicznej zostało natychmiast spalone. Rozmowy stawały się zbyt trudne do prowadzenia — dodaje Massel.
Ministerstwo rozmawiało m.in. z Krzysztofem Sędzikowski, byłym szefem CTLu, któremu chciało powierzyć prowadzenie PKP Intercity oraz z Marcinem Murawskim, który miał objąć stanowisko szefa PKP SA. — Sytuacja obu spółek jest stabilna. Na początku lutego do PKP Intercity trafił Janusz Malinowski, odpowiedzialny za tabor. Jego praca już zaczęła przynosić wymierne efekty. PKP Intercity ma wreszcie wystarczającą liczbę lokomotyw by obsługiwać swoje połączenia — uspokaja Massel.
— Sytuacja zarówno PKP SA, jak i PKP Intercity jest dzisiaj trudna — mówi Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity. — By zdecydować się na pokierowanie nimi trzeba mieć jasną wizję ich funkcjonowania w długiej perspektywie i determinacje do przeprowadzenia niezbędnych działań. Z drugiej strony warunki jakie oferuje państwo, ograniczone przepisami ustawy kominowej, nie są na na tyle atrakcyjne by takich ludzi przyciągnąć — dodaje Warsewicz.
Kadrowa prowizorka na kolei trwa już prawie dwa miesiące. Andrzej Wach, były prezes PKP SA został odwołany ze stanowiska 30 grudnia, Grzegorz Mędza złożył rezygnacje miesiąc później. Obie zmiany były konsekwencja chaosu jaki zapanował na torach 10 grudnia, po wprowadzeniu w życie nowego rozkładu jazdy. Obowiązki prezesa PKP SA pełni Maria Wasiak, wiceprezes spółki. PKP Intercity, która miała w przyszłym roku trafić a giełdę — nie ma nawet tymczasowego szefa.