Stwierdziła, że przyczyną był niezadowalający stan zaawansowania robót: wykonano połowę prac zamiast 85 proc. Konsorcjum obciążono karą w wysokości ok. 40 mln euro. Firma z decyzją się nie zgodziła, podając jako kontrargument opinię, że budowa jednego z mostów wg projektu GDDKiA grozi katastrofą budowlaną. Wystąpiła do sądu z żądaniem 1,1 mld zł odszkodowania. Wyrzucone konsorcjum wygrało rok później ponownie przetarg na dokończenie budowy.

Ten fakt wywołał wściekłość w resorcie infrastruktury. Przygotowano posłom PO projekt zmian w prawie zamówień publicznych. Sejm skierował go właśnie do Senatu. Ustawa wyklucza   z przetargów u zamawiającego na trzy lata firmę, z którą ów zamawiający rozwiązał, wypowiedział bądź odstąpił od umowy, gdyż wg niego wykonawca nie realizował jej należycie, a wartość niezrealizowanego zamówienia wyniosła co najmniej 5 proc. wartości umowy. Dzisiaj o takim wykluczeniu decyduje sąd, choć trwa to rzeczywiście za długo.

Jest niewątpliwie problem kryterium niskiej ceny w przetargach i jakości oddawanych dróg. Sam mówiłem, że coś z tym trzeba zrobić, biorąc stronę Dyrekcji. W międzyczasie jednak sąd przesłuchał prof. Kazimierza Flagę – autora nigdy nieupublicznionej w całości przez GDDKiA ekspertyzy – który zeznał, że wspomniany sporny most został zaprojektowany nietypowo i że projekt poruszał się na granicach bezpieczeństwa, czasem przekraczając dopuszczalne normy. Można się było obawiać katastrofy budowlanej. Racja przeszła więc na stronę Alpine Bau.

To koronny argument za odrzuceniem ustawy. Polska nie dojrzała do stosowania takiego narzędzia, gdzie podejmuje się arbitralną decyzję, bez możliwości złożenia odwołania i bez jakiejkolwiek kontroli sądu. Ustawa doprowadzi do wzrostu korupcji, bo zamawiający, mogąc przesądzić nawet o dalszym funkcjonowaniu firmy, może naciskać ją i szantażować. Nie ustąpisz? To znikasz  z przetargów na trzy lata i padasz. Może sąd przyzna firmie rację, ale po tylu latach, że zostaną po niej tylko wspomnienia.