Zdaniem przedstawicieli sektora węgla kamiennego podatek od wyrobisk będzie kosztował kopalnie ponad 1 mld zł rocznie. Mówią, że to kolejna opłata po 7 – 8 mld zł rocznie odprowadzanych do budżetu państwa i gmin przez sektor węglowy.
– To nieprawda. Nie jest to ani nowy podatek, ani nie są takie kwoty – przekonuje w rozmowie z „Rz" Stanisława Bocian, wiceburmistrz gminy Polkowice. Bo sporny podatek dotyczy nie tylko węgla, ale i miedzi. KGHM Polska Miedź płaci go od lat (m.in. po wyroku NSA, do którego odnoszą się gminy węglowe).
W Sejmie od ponad roku trwają prace nad nowelizacją ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Ostatnio połączone komisje samorządu terytorialnego, gospodarki i środowiska przegłosowały korzystną dla samorządów poprawkę mówiącą, że kopalnie powinny płacić gminom podatek od nieruchomości znajdujących się pod ziemią, zwany podatkiem od wyrobisk. Wcześniej m.in. na wniosek Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej zapis ten został wykreślony.
– Jaka jest różnica między taśmociągiem na ziemi a taśmociągiem pod ziemią? Skoro kopalnie odkrywkowe płacą za taśmociąg na ziemi, to czemu głębinowe mają nie płacić za taśmociąg pod ziemią? – pyta Stanisława Bocian i dodaje, że chodzi tylko o urządzenia stałe. – Nikt nie chce opodatkować kombajnu, który pracuje raz tu, raz tu – zapewnia Bocian i przypomina, że podatek od wyrobisk nie jest nowym obciążeniem. – Obowiązuje od czasów reformy samorządowej, tylko że przemysł węglowy go unika – kwituje.
Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, uważa, że kopalnie płacą gminom tyle, że te powinny się zastanowić, czy kolejna opłata nie doprowadzi do upadku wielu zakładów górniczych, a tym samym większego bezrobocia. – Kopalnie płacą poza podatkami także opłatę eksploatacyjną od tony wydobytego surowca oraz szkody górnicze za swą działalność – przypomina Czerkawski.