– Będziemy się sądzić, a oni przegrają w każdym sądzie. Z naszej strony nie było żadnego naruszenia prawa. Formuła ceny gazu została przyjęta przez litewski parlament w 2008 r. W latach 2009 i 2010 w niczym nie pogorszyliśmy warunków dostaw gazu dla Litwy – mówił wczoraj Walerij Gołubiew, wiceprezes Gazpromu.
Jego zdaniem to Litwini naruszyli umowę. Nie odebrali bowiem zakontraktowanych wielkości gazu. – Oprócz tego strona litewska zobowiązała się, że nie będzie regulować rynku gazu w kraju, jeżeli marża Lietuvos dujos nie przekroczy o 15 proc. Mimo to rynek jest wciąż regulowany – dodał Gołubiew.
Zapowiedział, że Litwa nie dostanie zniżki na rosyjski gaz. Zniżki takie (ok. 15 proc.) dostały Łotwa i Estonia.
Litwa już rozpoczęła sądowy spór. W pozwie do rodzimego sądu domaga się wyjaśnienia działalności Lietuvos dujos, w którym Gazprom ma 37 proc. akcji, a niemieckie E. ON 38,9 proc., a Skarb Państwa 17,7 proc.
Jeżeli sąd uzna za niewłaściwe działania firmy i jej kierownictwa, to Wilno będzie mogło odsunąć rosyjskich członków zarządu Walerija Gołubiewa i Kiriła Selezniewa oraz dyrektora generalnego Wiktorasa Walentukajawiczjusa. A potem rozdzielić firmę na dwie spółki – transportową i dostawczą, realizując unijny Trzeci Pakiet Energetyczny.