Tegoroczny zysk światowego transportu lotniczego wyniesie 4 mld dolarów — uważa Giovanni Bisignani dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). To o 4,6 mld dolarów mniej, niż IATA prognozowało jeszcze w marcu 2011.
Głównym powodem gorszych wyników finansowych są wyższe ceny paliwa lotniczego, które większość linii przerzuca na pasażerów. W efekcie rosną opłaty paliwowe, więc przeloty są droższe. Skutkiem tej sytuacji jest mniejszy popyt. Te linie, które zdecydowały się wliczyć droższe paliwa w swoje koszty, cierpią z powodu większych wydatków. Średnia cena paliwa w 2011 jest dzisiaj szacowana na 110 dol. za baryłkę. W marcu szacowano, że będzie to 96 dol. Przy tym nie wszystkie linie stać na wykupienie ubezpieczenia od wzrostu kosztów paliwa. Zdaniem IATA tylko połowa tegorocznych zakupów zostało ubezpieczonych po cenach z roku ubiegłego. To znaczy, że tegoroczne koszty paliwa światowego lotnictwa cywilnego wyniosą 176 mld dolarów.
Niekorzystny efekt drogich paliw jest widoczny zwłaszcza w przypadku Azji. Na tym kontynencie, gdzie przewozy lotnicze rosną najszybciej linie lotnicze odnotują spadek zysku aż o 80 proc — uważa IATA. — Jeśli weźmiemy pod uwagę, że średni zysk w tym roku wzrośnie nie więcej, niż o 0,7 proc., jakiekolwiek nowe zagrożenie — ataki terrorystyczne, czy też kataklizmy pogodowe mogą ten dodatni wynik zmienić w globalną stratę — uważa Bisignani.
Nowa prognoza IATA została podana podczas rozpoczętego w Singapurze w poniedziałek WZA stowarzyszenia. Giovanni Bisignani zwrócił przy tej okazji uwagę, że jeszcze w 2001 roku światowe lotnictwo potrzebowało ceny na poziomie 25 dol. za baryłkę, aby móc wypracować zysk. —Dzisiaj okazuje się, że jesteśmy w stanie „wydusić" malutki zysk, kiedy ropa kosztuje po 110 dolarów za baryłkę. Koszty paliwa, to ok jednej trzeciej wszystkich kosztów transportu lotniczego. W 2001 roku było to 13 proc.
Nie wszystko jednak zdaniem IATA będzie źle. Zdaniem organizacji przewoźników lotniczych światowy PKB wrośnie w tym roku o 3,2 proc. — To w zasadzie powinno zwiększyć popyt na podróże lotnicze i przewozy cargo — uważa Bisignani. Ten popyt jednak jest duszony rosnącymi cenami transportu.