- Otwieramy nowy ośrodek Boeinga w Południowej Karolinie. Spodziewamy się, że pierwsze samoloty wyprodukowane w tym stanie trafią do klientów w 2012 r. — oświadczył na piątkowej uroczystości w North Charleston wiceprezes koncernu i szef nowego zakładu, Jack Jones. — Będą tu przybywać klienci z całego świata — dodał.
Decyzja koncernu o podjęciu produkcji Dreamlinera poza Seattle wywołała wściekłość związku zawodowego mechaników. Południowa Karolina jest stanem gwarantującym pracę (right-to-work state), co oznacza, że zatrudnianych nie można zmusić do wstępowania do związków zawodowych czy do płacenia składek związkowych.
Związek mechaników złożył więc skargę do krajowej rady stosunków pracowniczych NLRB twierdząc, że Boeing zlokalizował fabrykę w Południowej Karolinie w odwecie za strajki w Seattle, ale nie zanosi się na rychłe zakończenie sprawy. Kwestia praw pracowniczych stała się też jednym z tematów kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2012 r.
Jack Jones w rozmowie z dziennikarzami przed uroczystością uchylał się od tej sprawy.
— Mnie to nie interesuje, my skupiamy się na produkcji samolotów — stwierdził. Przyznał jednak, że w pierwszych tygodniach, gdy ruszyły prace budowlane w North Charleston niecałe dwa lata temu pojawił się wśród pracowników niepokój z powodu zatargu ze związkami. Szybko jednak zniknął, bo decyzja o przeniesieniu części produkcji miała duże znaczenie dla przyszłości koncernu, zwiększając elastyczność działania i rozproszenie ryzyka.