W Jastrzębskiej Spółce Węglowej trwa spór zbiorowy. Wczoraj odbyły się pierwsze rozmowy z mediatorem z resortu pracy. W sporze chodzi o nowe umowy o pracę i o 7-proc. podwyżki. Spełnienie żądań związkowców kosztowałoby JSW 130 mln zł w skali roku. Zdecydowane „nie" mówi prezes spółki Jarosław Zagórowski, który proponuje podwyżkę o 2,8 proc. Zwłaszcza że od 2000 r. pensje w JSW wzrosły o 125 proc.
Szef spółki zapewnia, że jest skłonny do rozmów o podwyżkach w części zmiennej wynagrodzenia. Gdyby doszło do strajku, doba postoju kopalń JSW to ok. 30 mln zł utraty przychodów.
Mediator będzie też godził zwaśnione strony w Katowickim Holdingu Węglowym – wynika z informacji „Rz". Tam związkowcy chcą 8-proc. podwyżki. Spółka prognozuje jednak spadek wydobycia o ok. 0,5 mln ton węgla i wątpliwe, by zarząd zgodził się na dodatkowe 100 mln zł na wzrost płac. Gdyby tam górnicy zatrzymali kopalnie, doba postoju będzie kosztowała 15 mln zł.
Związkowcy walczą o podwyżki także w spółkach chemicznych. W Puławach chcą wzrostu płac o 15 proc. (30 – 40 mln zł w skali roku), ale spierają się o sposób podziału środków. I to tak, że załoga zastanawia się nad formą strajku. Także w Anwilu zanosi się na strajk. Załoga coraz głośniej domaga się 6-proc. podwyżki. Chce też premii z okazji Dnia Chemika (10,5 proc. pensji za 2011 r.) i 3,5 tys. zł za tzw. karty podarunkowe. Dla zakładu oznaczałoby to wzrost wydatków na płace o ponad 7 mln zł rocznie.
Szybkiego końca rozmów nie widać w PGNiG, choć w ubiegłym tygodniu odbyło się pierwsze spotkanie związków z prezes Grażyną Piotrowską-Oliwą. – Na pewno, wzorem ubiegłego roku, chcemy nagrody z zysku w wysokości jednej pensji – twierdzi Tomasz Ziembicki z zakładowej „S". To koszt ok. 50 mln zł. Dodatkowo związki chcą po ok. 1 tys. zł na każdego pracownika na fundusz socjalny. Podobnie w Enei Operator. Ponadto załoga chce tam podwyżki o 600 zł na pracownika (40 mln zł w skali roku), bo Enea wypracowała w 2011 r. dobre wyniki. Władze spółki uważają żądania za wygórowane.