– Orange wchodzi w buty TP – obwieścił wczoraj, obuty w pomarańczowe lakierki Maciej Witucki, prezes grupy Telekomunikacji Polskiej na konferencji poświęconej rebrandingowi najstarszego stacjonarnego telekomu w kraju, który od ponad dziesięciu lat jest kontrolowany przez France Telecom, właściciela marki Orange.
Od wczoraj wszystkie stacjonarne usługi TP sprzedawane są właśnie pod globalną marką właściciela. Neostrada pozostaje nazwą usługi stacjonarnego dostępu do Internetu, ale nie jest już Neostradą tp. Zmieniły się korporacyjne adresy e-mail pracowników grupy TP, a komunikowana (nieformalna) nazwa dawnego narodowego telekomu to Orange Polska.
Jak informowali przedstawiciele giganta, szyldy TP znikły z witryn sklepowych. 250 salonów, które do tej pory zajmowały się głównie sprzedażą usług stacjonarnych zmieniło wystrój, a około 1000 pozostałych przejdzie tę procedurę. Powstała wspólna strona internetowa dla usług stacjonarnych i komórkowych. Każdy sprzedawca i konsultant grupy będzie teraz oferować oba ich rodzaje. Klient podpisywać będzie jednak – tak jak do tej pory, jeśli korzystał ze wszystkich usług grupy – dwie umowy: jedną z operatorem stacjonarnym, drugą z mobilnym.
Maciej Witucki nie podał skali inwestycji, jakie grupa poczyniła, szykując się do rebrandingu (jego koszty – zdaniem analityków około 100 mln zł – ponosi francuski właściciel). Witucki nie chciał też powiedzieć, czy, i ile grupa zaoszczędzi na zmianie. Podkreślał, że przygotowania – w tym negocjacje z Urzędem Komunikacji Elektronicznej – trwały od ponad pół roku i że operator nie tylko „przemalowuje" szyldy. – Tworzymy nową kategorię: Open – mówił.
Nie da się nie zauważyć, że to wariacja na temat oferty, którą znają już klienci mobilnej części grupy TP Combo. Jej główna cecha to rabat (do 30 zł), który klient może dostać na usługi sieci mobilnej, jeśli kupi stacjonarne. Grupa – jak Play, T-Mobile i Plus – wprowadziła ryczałt na rozmowy (nowość to objęcie nim połączeń do sieci stacjonarnych w ofercie dla Kowalskiego).