PPK mają nas zachęcić do dodatkowego oszczędzania na cele emerytalne. Pierwsze plany ruszą w połowie roku w największych firmach, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Podmioty zatrudniające co najmniej 50 osób rozpoczną wdrożenie PPK od stycznia 2020 r., a co najmniej 20 osób od lipca 2020 r. Pozostałe podmioty i jednostki sektora finansów publicznych wejdą do systemu w 2021 r.
Pracownicy będą w nich odkładać co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojego wynagrodzenia brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji.
Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. odkładać będą 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuci też państwo. Z budżetu wpłaci każdemu oszczędzającemu 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł. Taki mechanizm oznacza, że pensje pracowników, którzy przystąpią do PPK będą nieco niższe, zaś koszty ich zatrudnienia po stronie pracodawców nieco wzrosną. W zamian jednak przez okres pracy odłożymy kwoty, które dadzą nam szansę na lepsze życie na emeryturze. Bo, jak alarmują eksperci, emerytury z ZUS będą bardzo niskie.
Rząd, który przygotował nowy program dodatkowego oszczędzania na czas emerytury nie ukrywa, że PPK są wzorowane na rozwiązaniach stosowanych w innych krajach. Z raportu przygotowanego na zlecenie Fundacji Przyjazny Kraj wynika, że najbliżej nam pod tym względem do systemów stosowanych w Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii i w Turcji.
Brytyjski sukces
Brytyjczycy wprowadzili pracownicze pro¬gramy emerytalne z automatycznym zapisem w 2008 r. Nie stworzyli całego programu od nowa, ale zmodyfikowali przepisy regulujące działalność istniejących już dobrowolnych programów pracowniczych, które nie cieszyły się popularnością wśród pracodawców i zatrudnionych. Obowiązek automatycznego wpisania do planu obejmuje pracowników powyżej 22. roku życia i poniżej wieku emerytalnego (obecnie 65 lat), które pracują na terytorium Wielkiej Brytanii i zarabiają powyżej 10 tys. funtów rocznie.