Obrady przerwano po godzinie 19-tej, a w komunikacie poinformowano, że mają one zostać wznowione 6 lutego .
Według informacji „Rz" z 27 kandydatów spełniających wymagania formalne na krótkiej liście pozostali : Paweł Dąbkowski, Bertrand LeGuern, Witold Jesionowski, Wojciech Tomikowski i Andrzej Wysocki. Tylko dwaj z nich - Dąbkowski i Wysocki są związani z branżą. Pierwszy z nich pracował w upadłych Air Polonia, Fly Direct i ukraińskim Aerosvicie. Jest on także akcjonariuszem Lot Air, pracowniczej spółki,która chciałaby przejąć Lot. Andrzej Wysocki od ponad 20 lat pracuje - w Locie, był już w tej spółce wiceprezesem, p.o. prezesa,przedstawicielem linii w Londynie , a obecnie odpowiada za komunikację i marketing. Bertrand LeGuern jest dzisiaj szefem Petrolinvestu, Wojciech Jesionowski, prezesem znajdującej się w upadłości spółki Bomi, a Wojciech Tomikowski - wiceprezes letus Capital SA. Wszyscy oni nadal mają takie same szanse na stanowisko prezesa Lotu.
Na to, że rada w poniedziałek nie zdecyduje kto będzie zarządzał Lotem można się było spodziewać po wypowiedzi jej przewodniczącego, Wojciecha Bałczuna. Powiedział on w TVN24, że decyzja a o wyborze szefa Lotu jest zbyt poważna, zwłaszcza w obecnej sytuacji.— Potrzebujemy czasu do namysłu - mówił. Dodał, że rada musi poznać zdolności menedżerskie kandydatów, a jej członków nie stać na jakiekolwiek wątpliwości, czy dany kandydat będzie potrafił przeprowadzić Lot przez problemy, które ma dzisiaj spółka. —Liczymy, że konkurs uda się rozstrzygnąć w ciągu kilku najbliższych dni- powiedział.
Wszyscy kandydaci musieli zaprezentować radzie swoje pomysły na restrukturyzację Lotu.