Reklama

Airbus chce zrezygnować z łatwopalnych baterii

Airbus rozważa rezygnację z baterii litowo-jonowych i powrót do tradycyjnych w A350 - stwierdziło kilka osób związanych ze sprawą

Publikacja: 10.02.2013 15:10

A350

A350

Foto: AFP

Branża lotnicza zastanawia się, czy pojemniejsze ale bardziej wrażliwe energetyczne systemy wsparcia są już dojrzałe technicznie, a więc czy ich zachowanie jest możliwe do przewidzenia — dodają informatorzy.

Szefowie firm lotniczych, firm ubezpieczeniowych i urzędów bezpieczeństwa transportu są zdania, że możliwość przewidywania tego została mocno ograniczona, bo prowadzący postępowanie wyjaśniające mają trudności z ustaleniem przyczyn incydentów, które doprowadziły do uziemienia floty B787.

- Rośną wątpliwości co do tej technologii — stwierdza osoba znająca treść dyskusji w sektorze w tej sprawie. — Może być przyszłościowa, ale na razie pojawia się kwestia jej dojrzałości. Informacje o obu incydentach wcale nie uspokajają.

Amerykański NTSB badający przypadek powstania ognia w B787 w Bostonie ustalił już, gdzie się pojawił, ale nie zna przyczyn. Podobne postępowanie trwa w Japonii.

Rzecznik EADS i Airbusa powiedział, że obie firmy zbadają wyniki amerykańskiego śledztwa. — Nie mamy co wychodzić przed szereg. Nie ma na razie wniosków NTSB, a postępowanie nadal trwa. Wszystkie opcje są otwarte — dodał.

Reklama
Reklama

Francuska Saft, producent baterii starego i nowego typu dla Airbusa, nie zareagowała na prośby o komentarz. W styczniu stwierdziła z naciskiem, że baterie litowo-jonowe są bezpieczne

A350 będzie drugim dużym samolotem po Dreamlinerze, korzystającym z takich baterii w systemie wsparcia energetycznego. Airbus stwierdził kilka dni temu, że ma plan B dla jego baterii i czas na reakcje na wszelkie zmiany przepisów.

Przedstawiciele przemysłu uważają jednak, że po ostatnich wypowiedziach NTSB rosną możliwości przestawienia się Airbusa na technologię niklowo-kadmową, zastosowaną np. w A380. — To klasyczny problem zarządzania ryzykiem. Jeśli nie zna się przyczyny czegoś, to nie można oszacować ryzyka, że nie pojawi się znowu. W takim przypadku wybór jest nieduży, poza zrobieniem tymczasowo kroku wstecz i oparciem się na czymś lepiej znanym — stwierdził przedstawiciel międzynarodowego organu bezpieczeństwa transportu.

Ostrożni ubezpieczyciele

Eksperci twierdzą, że jeśli nie uda się szybko udzielić jasnych odpowiedzi na problemy z B787, to może rosnąć presja na Airbusa, aby przed ogłoszeniem wyników śledztwa zamienił rozwiązania w swym samolocie dla uniknięcia ryzyka przy pracach nad nim.

Airbus planuje pierwszy lot A350 w połowie roku, następnie rok lotów próbnych i certyfikacji, a zmiany w tym okresie mogłyby zwiększyć ryzyko opóźnień. Pierwszy egzemplarz ma być dostarczony w II półroczu 2014, w dwa lata po pierwotnym terminie.

Powrót do technologii niklowo-kadmowej oznaczałby poświęcenie lżejszej litowo-jonowej, co w przypadku A350 oznaczałoby jednego dorosłego pasażera mniej z 270-350 na pokładzie. — Kara w wadze w porównaniu z ryzykiem związanym z ‚li-jon" jest minimalna — ocenia analityk lotnictwa w Agency Partners w Londynie, Nick Cunningham.

Reklama
Reklama

Boeing nie chciał powiedzieć, czy myśli o takiej samej zamianie dla przywrócenia swej floty do eksploatacji. — Skupiliśmy się na rozwiązaniu tej kwestii, pracujemy ściśle z odpowiednimi organami — stwierdził jego rzecznik.

Koncern wyjaśnił, że wybrał baterie litowo-jonowe, bo najlepiej spełniają wymogi projektowe i dotyczące osiągów. „Nic, co poznaliśmy w procesie projektowania B787 i później nie skłoniło nas do zmiany naszej podstawowej oceny tej technologii" — oświadczył.

Z powodu wielu rozwiązań elektrycznych, zastępujących systemy hydrauliczne Dreamliner zużywa więcej energii od A350. Producenci samolotu i baterii twierdzą, że technologia litowo-jonowa jest bezpieczna, ale na wstępnym etapie lotów komercyjnych.

Cunningham stwierdził, że Airbus i Boeing wyciągnęły wnioski z poprzednich potknięć projektowych, iż bardziej opłaca się rozwiązywać je wcześniej zamiast zabierać się później do kosztownych przeróbek.

Firmy ubezpieczeniowe zaczynają ostrożniej podchodzić do baterii litowo-jonowych, uprzedzają, by precyzyjniej oceniać ryzyko, a to może oznaczać wyższe stawki dla linii lotniczych. Global Aerospace z Londynu, który jest głównym ubezpieczycielem Boeinga, zapewnił już, że koncern ma pokrycie na uziemienie samolotów i na odszkodowania.

Problem polega na tym, ile w przyszłości inni będą musieli zapłacić za uzyskanie takiego samego zabezpieczenia czy jakiegokolwiek, gdy w grę wchodzi niepewna technologia baterii. Przedstawiciel amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej zapytany, jak incydenty z B787 wpłyną na możliwość ubezpieczania innych stwierdził: — to tylko kwestia ceny.

Reklama
Reklama

Przynajmniej dwie duże firmy przekazują pracownikom wiedzę o bateriach litowo-jonowych, o ryzykach związanych z ich użytkowaniem i instruują, jak wystawać polisy. Baterie te pełnią od pewnego czasu rolę radarów w branży. Najbardziej obawia się ona kosztów, do jakich doszłoby, gdyby w magazynie baterii jedna z nich zajęła się ogniem, prowadząc do wybuchu i zniszczenia wszystkich.

Amerykanska fundacja badająca sposoby ochrony przed pożarem zebrała swych członków w sierpniu 2011 r. w Baltimore dla omówienia zagrożeń związanych z bateriami litowo-jonowymi. W spotkaniu uczestniczyły też największe firmy ubezpieczeniowe. Wyciągnięto wówczas wniosek, że trzeba nadal pracować nad projektem obudowy i nad najskuteczniejszą technologią likwidowania ognia. Tymi kwestiami zajmują się teraz organy bezpieczeństwa transportu.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama