W ubiegłym tygiodniu koncern postanowił zastosować się do surowszej normy Radio Technical Commission for Aeronautics RTCA dotyczącej przerobionego sytemu baterii w B787. Postanowił zaostrzyć kryteria oceny po uziemieniu całej floty dreamlinerów.
Decyzja koncernu ożywiła debatę, czy koncern i urząd lotnictwa FAA postępowały dość urowo w październiku 2007, gdy ustaliły pierwotne normy dla systemu baterii tego samolotu. Debata może mieć daleko idące konsekwencje dla przyszłego stosowania baterii litowo-jonowych w samolotach.
Komisja, której Boeing współprzewodniczył opublikowała w marcu 2008 wytyczne w kwestii bezpiecznego stosowania tych baterii dla zminimalizowania groźby powstania ognia. Ponieważ jednak pojawiły się 5 miesięcy po zatwierdzeniu przez FAA specjalnych warunków ochrony sprzed ogniem systemu baterii, Boeing nie musiał spełniać surowszych kryteriów. Urząd lotnictwa nie żądał tego, a Bopeing postanowił nie stosować się do nich
Niektórzy eksperci od baterii wyrażali zdziwienie, że Boeing nie zastosował normy RTCA, gdy opublikowano ją w 2008 r. Nawet jeśli nie wymagano przeprowadzania testów, mogłyby posłużyć jako sprawdzian założeń projektowych koncernu i ewentualnie zapobiec przegrzewaniu się baterii, do czego doszło w styczniu - twierdzili.
John Goglia, były członek zarządu urzędu bezpieczeństwa transportu NTSB stwierdził teraz, że uważa zastosowanie się teraz Boeinga do normy RTCA za "przyznanie, iż nie zbyt dobrze spisali się na początku". - Będzie to część końcowego raportu NTSB. Przynajmniej wspomnimy o tym - dodał.