Będzie rosła licza produktów regionalnych z certyfikatem

Coraz dłuższa jest lista chętnych do zdobycia unijnych znaków produktu regionalnego.

Aktualizacja: 21.03.2013 08:23 Publikacja: 21.03.2013 02:24

–  Polska jest zagłębiem produktów regionalnych – mówi „Rz" Izabella Byszewska, prezes Polskiej Izby Produktu  Regionalnego i Lokalnego (PIPRiL). – Już w tej chwili o unijne znaki mogłoby ubiegać się ponad 20 kolejnych lokalnych specjałów – dodaje. Z naszych informacji wynika, że trwają zaawansowane prace nad co najmniej sześcioma wnioskami. Dotyczą sera z Wiżajn, miodu lipiec z Białowieży, ogórka kołobrzeskiego, karpia milickiego, krupnioka śląskiego oraz chrzanu nadwarciańskiego.

Do tej pory Komisja Europejska zarejestrowała 36 produktów regionalnych z Polski. Najsłynniejsze z nich to oscypek, rogal świętomarciński i kabanosy. W najbliższych miesiącach może dołączyć do nich cebularz lubelski – okrągły placek z farszem cebulowo-makowym. Wniosek o przyznanie mu Chronionego Oznaczenia Geograficznego,  jednego z trzech unijnych znaków dla produktów regionalnych, od stycznia 2013 r.  jest już w Brukseli.

Polska zajmuje już  ósme miejsce w UE pod względem zarejestrowanych produktów. Wypadamy znacznie lepiej niż pozostałe „nowe" kraje Wspólnoty. Tylko jeden zarejestrowany produkt mają Rumuni, a dwa Litwini. Żadnego nie doczekali się Łotysze.

O dużym zasobie wyrobów lokalnych świadczy chociażby rosnąca liczba oznaczeń „Jakość tradycja" przyznawanych przez PIPRiL. – Zdobyło je już ponad 70 produktów. W trakcie certyfikacji jest około 40 kolejnych – wyjaśnia Byszewska.

Ponad 1 tys.  lokalnych specjałów trafiło też na listę produktów tradycyjnych, którą prowadzi Ministerstwo Rolnictwa. Powstała ona m.in. po to, aby przygotować producentów do procedur rejestracyjnych w UE. Nie daje jednak, tak jak unijny rejestr, ochrony nazwom lokalnych specjałów.

O tym, że unijna rejestracja może przełożyć się na sukces rynkowy, świadczy rosnąca popularność rogala świętomarcińskiego. To wielkopolskie ciastko z białym makiem otrzymało znak w 2008 r.

– Od czasu unijnej rejestracji nie było roku, w którym nie udałoby się nam zwiększyć sprzedaży rogala – mówi „Rz" Wojciech Zdrojowy, prezes spółdzielni Fawor z Poznania. – W 2012 roku urosła o niemal 13 proc. – dodaje.

Trudno jednak o podobne przykłady, ponieważ nadal niewielu producentów korzysta ze znaków unijnych. Aby zdobyć prawo do ich używania, trzeba poddać się kontroli i uzyskać świadectwo od Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych lub prywatnej jednostki certyfikującej. Do wczoraj takie uprawnienia miało 328 producentów. Nadal są jednak produkty, jak np. olej rydzowy czy kiełbasa jałowcowa, które doczekały się po jednym przedstawicielu.

Sytuację na rynku ma poprawić trzyletnia kampania promocyjna „Trzy znaki smaku", która wystartowała oficjalnie w środę podczas warszawskich targów EuroGastro. Program, finansowany po połowie przez UE i Polskę, kosztuje ponad 20 mln zł.

– Jeżeli uda się zrealizować założenia kampanii promocyjnej, to zainteresowanie produktami regionalnymi może znacznie wzrosnąć. To z kolei powinno zachęcać do składania kolejnych wniosków i zwiększania oferty certyfikowanych produktów na rynek – uważa Izabella Byszewska.

Dodaje, że barierą, która hamuje dziś tempo składania wniosków o unijną rejestrację, jest też niechęć Polaków do współpracy. Wnioski do Komisji Europejskiej mogą zgłaszać jedynie grupy producentów.

Kazimierz Furczoń, jeden z 27 baców, którzy mają dziś uprawnienia do produkowania oscypków, narzeka też na podróbki. – Teraz restrykcyjnie kontroluje się tych producentów, którzy rejestrują swoją działalność, a nie zwraca się uwagi na tych, którzy sprzedają fałszywe sery – zaznacza Furczoń.

Aby nie przegrać konkurencji z podróbkami, legalnie działający producenci nie mogą pozwolić sobie na podniesienie cen. Furczoń tłumaczy, że w innych krajach, gdzie unijne znaki są bardziej znane, zarejestrowane produkty są nawet o 30 proc. droższe od tych bez certyfikatów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

b.drewnowska@rp.pl

Miliony na promocję

Polska ma na swoim koncie 21 programów promujących żywność współfinansowanych przez UE. Ich łączna wartość to 58 mln euro, czyli ok. 240 mln zł. Na zgodę Brukseli czeka obecnie  Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego. Chce kontynuować kampanię informacyjną dotyczącą wołowiny i wieprzowiny, m.in. w Korei Południowej. Złożyła wniosek na 5 mln euro.

–  Polska jest zagłębiem produktów regionalnych – mówi „Rz" Izabella Byszewska, prezes Polskiej Izby Produktu  Regionalnego i Lokalnego (PIPRiL). – Już w tej chwili o unijne znaki mogłoby ubiegać się ponad 20 kolejnych lokalnych specjałów – dodaje. Z naszych informacji wynika, że trwają zaawansowane prace nad co najmniej sześcioma wnioskami. Dotyczą sera z Wiżajn, miodu lipiec z Białowieży, ogórka kołobrzeskiego, karpia milickiego, krupnioka śląskiego oraz chrzanu nadwarciańskiego.

Do tej pory Komisja Europejska zarejestrowała 36 produktów regionalnych z Polski. Najsłynniejsze z nich to oscypek, rogal świętomarciński i kabanosy. W najbliższych miesiącach może dołączyć do nich cebularz lubelski – okrągły placek z farszem cebulowo-makowym. Wniosek o przyznanie mu Chronionego Oznaczenia Geograficznego,  jednego z trzech unijnych znaków dla produktów regionalnych, od stycznia 2013 r.  jest już w Brukseli.

Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku