Ukraiński rząd wniósł do parlamentu projekt zmian w ustawie o transporcie rurociągowym. Mają one pozwolić na podział krajowego operatora Naftogazu na oddzielne spółki oraz oddać w dzierżawę lub sprzedać gazociągi, którymi dziś zarządza.
W komentarzach rządu do projektu napisano, że reforma Naftogazu poprzez podział na niezależne firmy transportowe, wydobywcze i dostarczające gaz końcowym odbiorcom, pomoże stworzyć „przejrzysty system cenowy i pozbyć się subsydiowania". Miałoby to też sposób nacisku na Gazprom, bowiem podział Naftogazu oznacza wygaśnięcie kontraktu z Rosjanami na dostawy gazu.
Jednak, jak dowiedział się „Kommersant", projekt nowelizacji to pochodna ustaleń z ubiegłotygodniowych negocjacji wicepremiera Jurija Bojko z prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem. W ciągu ostatnich sześciu lat cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy wzrosła czterokrotnie i teraz wynosi 406 dol./1000 m3. To ogromne obciążenie dla gospodarki, której tempo wzrostu spadło w 2012 roku do 0,2 proc. z 5,2 proc. rok wcześniej.
Moskwa nieraz proponowała Ukrainie tani gaz w zamian za kontrolę nad magistralami, którymi płynie do Europy ponad 80 mld m3 surowca rocznie. Kijów domaga się ceny na poziomie 260–280 dol./1000 m3 i gwarancji tranzytu co najmniej 60 mld m3 gazu rocznie. Rosjanie są coraz bardziej skłonni do zgody, bowiem zamówienia Naftogazu spadły w marcu do niemal zera. Domagali się jednak zmiany prawa.