Transatlantycka strefa wolnego handlu - początek negocjacji

Transatlantycka strefa wolnego handlu oraz inwestycji ma przynosić unijnej gospodarce nawet 119 mld euro rocznie, amerykańskiej – 95 mld euro.

Publikacja: 08.07.2013 23:22

Transatlantycka strefa wolnego handlu - początek negocjacji

Foto: Bloomberg

W Waszyngtonie rozpoczęła się pierwsza runda negocjacji w sprawie stworzenia  transatlantyckiej strefy wolnego handlu oraz inwestycji (TTIP, czyli Transatlantic Trade and Investment Partnership). 120 negocjatorów podzielonych na kilkanaście grup będzie przez wiele miesięcy wypracowywać szczegóły kompleksowego porozumienia mającego       zlikwidować bariery między gospodarkami stanowiącymi łącznie około 45 proc. światowego PKB.

W zeszłym roku kraje UE importowały z USA dobra warte 205,8 mld euro. Unijny eksport dóbr do Stanów Zjednoczonych wyniósł wówczas 291,7 mld euro. Porozumienie TTIP ma zwiększyć wzajemną wymianę handlową. Szacunki londyńskiego think tanku Centre for Economic Policy Research mówią, że dzięki powstaniu strefy wolnego handlu oraz inwestycji unijny eksport do USA może wzrosnąć o 28 proc. Amerykańska gospodarka zyska na zwiększonej wymianie handlowej 95 mld euro rocznie,  unijna 119 mld euro rocznie, a reszta świata skorzysta na tym około 100 mld euro rocznie. Źródłem większości z tych korzyści ma być zniesienie szeregu biurokratycznych ograniczeń i zmniejszenie regulacji po obu stronach Atlantyku.

32,1 bln dol. wyniósł w zeszłym roku łączny nominalny PKB Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.

Negocjacje w sprawie amerykańsko-unijnej strefy wolnego handlu zostały zaproponowane już w 1995 r. przez Leona Brittana, ówczesnego unijnego komisarza ds. handlu. Ten pomysł został jednak na wiele lat „odłożony na półkę" i potrzeba było wzrostu potęgi gospodarczej Chin, światowego kryzysu i fiaska negocjacji w sprawie światowego układu o wolnym handlu, by został odgrzany. W 2011 r. Bruksela i Waszyngton zleciły swoim instytucjom odpowiedzialnym za handel zagraniczny zbadanie możliwości zawarcia umowy o transatlantyckiej strefie wolnego handlu. Rozpoczęcie negocjacji zapowiedziano w czerwcu 2013 r. na ostatnim szczycie G8 w Lough Erne, w Irlandii Północnej.

– Negocjacje nie będą łatwe, ale jestem pewien, że będą warte wysiłku. Obecny klimat ekonomiczny wymaga, byśmy połączyli siły i robili więcej za pomocą mniejszych środków – mówił niedawno Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej.

– Jeśli już podążamy tą drogą, to chcemy ją pokonać na jednym zbiorniku paliwa. Nie chcemy negocjować przez 10 lat dobrze znanych spraw i nie osiągnąć rezultatu – mówi Mike Froman, przedstawiciel handlowy władz USA.

Obszarów spornych w negocjacjach jest wiele. Cieniem na   rozmowach położyły się rewelacje Edwarda Snowdena, byłego pracownika amerykańskiej agencji wywiadowczej NSA, dotyczące szpiegowania europejskich misji dyplomatycznych i obywateli przez tę agencję. Francja chciała nawet      pod tym pretekstem przesunąć negocjacje o kilka tygodni. Z pewnością cała sprawa zaszkodzi interesom amerykańskich koncernów internetowych, takich jak np. Facebook, które chciałyby poluzowania unijnych regulacji dotyczących ochrony prywatności użytkowników sieci. – Zamiast zniesienia barier w tym sektorze, może dojść do wzniesienia nowych – prognozuje Gary Hufbauer, analityk z Peterson Institute for International Economics.

Spośród obszarów negocjacyjnych najłatwiejszym wydaje się ten dotyczący ceł. Taryfy  celne między USA i UE są bowiem dosyć niskie. W przypadku amerykańskich dóbr wwożonych do UE wynoszą one średnio 5,2 proc., a w przypadku europejskiego importu do USA 3,5 proc. Są oczywiście wyjątki od reguły. I tak tekstylia, odzież i obuwie  importowane z UE są obłożone w USA cłami wynoszącymi  32–56 proc. W UE obowiązuje natomiast 350-proc. cło na amerykańskie wyroby tytoniowe. Ogólnie produkty amerykańskiego rolnictwa są obłożone w Unii dosyć wysokimi cłami, mającymi za zadanie chronić europejski rynek rolny. O te cła może się odbyć ciężka negocjacyjna batalia. UE mocno przecież chroni swoje rolnictwo.

Największe boje dotyczyć będą najprawdopodobniej jednak szeregu regulacji, które muszą spełnić produkty z obu stron Atlantyku, zanim zostaną dopuszczone na rynek w USA bądź UE. Dzięki tym regulacjom koncerny farmaceutyczne czy producenci samochodów muszą na potrzeby każdego z tych rynków wyko- nywać po serii bardzo podobnych, kosztownych testów bezpieczeństwa. Każda ze stron negocjacji ma do drugiej poważne pretensje o konkretny zestaw przepisów blokujących „obcym" dostęp do rynku. Europejska delegacja szczególnie będzie się starała walczyć z tzw. klauzulą „kupuj amerykańskie" obligującą instytucje publiczne w USA do dawania pierwszeństwa firmom amerykańskim przy zamówieniach rządowych. Przepisy te nie podobają się szczególnie europejskim koncernom zbrojeniowym, które liczą, że powstanie TTIP otworzy im drogę do lukratywnych kontraktów w USA. Amerykanie będą się natomiast starali złamać opór Europejczyków wobec żywności genetycznie modyfikowanej.

Duże kontrowersje wywołują również dotacje i ułatwienia, których zarówno europejskie władze, jak i rząd Stanów Zjednoczonych udzielają niektórym swoim koncernom. Np. europejskie dotacje dla Airbusa, czyli głównego konkurenta amerykańskiego koncernu Boeing. Osiągnięcie porozumienia w tych kwestiach może się okazać trudne.

Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej tury rozmów Francja zdołała wymóc na Brukseli, by mandat unijnej delegacji w rozmowach handlowych nie obejmował kwestii związanych z kulturą. Francja chce w ten sposób uniknąć włączenia do rozmów            sprawy dużych dotacji, jakie przyznaje na produkcje kulturalne. Jest mało prawdopodobne, by delegacja USA chciała jednak poruszać tę kontrowersyjną kwestię.

Amerykańscy negocjatorzy liczą na to, że rozmowy zostaną zakończone przed upływem – w 2014 r. – kadencji obecnego składu Komisji Europejskiej.

Gospodarka w strefie euro

Niemiecki eksport osłabł

Eksport naszego zachodniego sąsiada spadł w maju aż o 2,4 proc., gdy analitycy spodziewali się spadku o 0,4 proc. Kiepskie okazały się też dane o produkcji przemysłowej. Spadła ona w maju w porównaniu z kwietniem o 1 proc., a spodziewano się spadku o 0,5 proc. – To nie był dobry dzień dla niemieckiej gospodarki. Rozczarowujące dane wskazują, że główny silnik ekonomiczny strefy euro nie chodzi jeszcze gładko. Czy jest słabość strukturalna, czy też jest to związane ze specyficznymi czynnikami? W naszej opinii są to specjalne czynniki. Od początku roku niemieckie dane gospodarcze są bowiem dosyć zmienne – wskazuje Carsten Brzeski, ekonomista z banku ING. Spadek eksportu tłumaczy  on m.in. gorszym popytem w Chinach. Niemiecki eksport do państw strefy euro zmniejszył się w maju o 9,6 proc., a do krajów spoza eurolandu spadł wówczas o 1,6 proc. Opublikowany w zeszłym tygodniu sondaż PMI sugeruje, że w czerwcu sytuacja nie poprawiła się, jeśli chodzi o zamówienia eksportowe składane w niemieckich fabrykach. – Ponieważ dane za dwa wcześniejsze miesiące były dosyć silne, produkcja przemysłowa w drugim kwartale powinna wykazać średnio większy wzrost niż w pierwszym. Zresztą w porównaniu z odczytem sprzed trzech miesięcy produkcja wzrosła w maju o 2,2 proc. Dane sugerują jednak słabszy wzrost na początku trzeciego kwartału. W krótkim terminie niemieckiej gospodarce będą ciążyły skutki powodzi, ale w średnim okresie można się spodziewać lekkiego odbicia związanego m.in. z naprawianiem szkód po katastrofach naturalnych – prognozuje Herve Amouda, ekonomista z Societe Generale. —hk

W Waszyngtonie rozpoczęła się pierwsza runda negocjacji w sprawie stworzenia  transatlantyckiej strefy wolnego handlu oraz inwestycji (TTIP, czyli Transatlantic Trade and Investment Partnership). 120 negocjatorów podzielonych na kilkanaście grup będzie przez wiele miesięcy wypracowywać szczegóły kompleksowego porozumienia mającego       zlikwidować bariery między gospodarkami stanowiącymi łącznie około 45 proc. światowego PKB.

W zeszłym roku kraje UE importowały z USA dobra warte 205,8 mld euro. Unijny eksport dóbr do Stanów Zjednoczonych wyniósł wówczas 291,7 mld euro. Porozumienie TTIP ma zwiększyć wzajemną wymianę handlową. Szacunki londyńskiego think tanku Centre for Economic Policy Research mówią, że dzięki powstaniu strefy wolnego handlu oraz inwestycji unijny eksport do USA może wzrosnąć o 28 proc. Amerykańska gospodarka zyska na zwiększonej wymianie handlowej 95 mld euro rocznie,  unijna 119 mld euro rocznie, a reszta świata skorzysta na tym około 100 mld euro rocznie. Źródłem większości z tych korzyści ma być zniesienie szeregu biurokratycznych ograniczeń i zmniejszenie regulacji po obu stronach Atlantyku.

Pozostało 85% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca