W Waszyngtonie rozpoczęła się pierwsza runda negocjacji w sprawie stworzenia transatlantyckiej strefy wolnego handlu oraz inwestycji (TTIP, czyli Transatlantic Trade and Investment Partnership). 120 negocjatorów podzielonych na kilkanaście grup będzie przez wiele miesięcy wypracowywać szczegóły kompleksowego porozumienia mającego zlikwidować bariery między gospodarkami stanowiącymi łącznie około 45 proc. światowego PKB.
W zeszłym roku kraje UE importowały z USA dobra warte 205,8 mld euro. Unijny eksport dóbr do Stanów Zjednoczonych wyniósł wówczas 291,7 mld euro. Porozumienie TTIP ma zwiększyć wzajemną wymianę handlową. Szacunki londyńskiego think tanku Centre for Economic Policy Research mówią, że dzięki powstaniu strefy wolnego handlu oraz inwestycji unijny eksport do USA może wzrosnąć o 28 proc. Amerykańska gospodarka zyska na zwiększonej wymianie handlowej 95 mld euro rocznie, unijna 119 mld euro rocznie, a reszta świata skorzysta na tym około 100 mld euro rocznie. Źródłem większości z tych korzyści ma być zniesienie szeregu biurokratycznych ograniczeń i zmniejszenie regulacji po obu stronach Atlantyku.
32,1 bln dol. wyniósł w zeszłym roku łączny nominalny PKB Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.
Negocjacje w sprawie amerykańsko-unijnej strefy wolnego handlu zostały zaproponowane już w 1995 r. przez Leona Brittana, ówczesnego unijnego komisarza ds. handlu. Ten pomysł został jednak na wiele lat „odłożony na półkę" i potrzeba było wzrostu potęgi gospodarczej Chin, światowego kryzysu i fiaska negocjacji w sprawie światowego układu o wolnym handlu, by został odgrzany. W 2011 r. Bruksela i Waszyngton zleciły swoim instytucjom odpowiedzialnym za handel zagraniczny zbadanie możliwości zawarcia umowy o transatlantyckiej strefie wolnego handlu. Rozpoczęcie negocjacji zapowiedziano w czerwcu 2013 r. na ostatnim szczycie G8 w Lough Erne, w Irlandii Północnej.
– Negocjacje nie będą łatwe, ale jestem pewien, że będą warte wysiłku. Obecny klimat ekonomiczny wymaga, byśmy połączyli siły i robili więcej za pomocą mniejszych środków – mówił niedawno Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej.