Ogień w B787: kontrola baterii nadajnika

Specjaliści, prowadzący w Londynie dochodzenie w sprawie ognia na pokładzie B787 stojącego na lotnisku - sprawdzają, czy nie zawiniła bateria awaryjnego nadajnika lokacyjnego, produkcji Honeywella.

Publikacja: 16.07.2013 18:05

Ogień w B787: kontrola baterii nadajnika

Foto: Bloomberg

Amerykański koncern dołączył w piątek do ekipy wyjaśniającej przyczyny pożaru, nie chciał wypowiadać się poza stwierdzeniem, że dotychczas nie miał problemów z tego rodzaju nadajnikiem. Boeing też nie chciał nic powiedzieć.

W 2009 r. federalny urząd lotnictwa FAA poinformował linie lotnicze, że nadajnik Honeywella nie zdał testów i zalecił im wymianę. Inne urzędy nadzoru lotniczego wydały podobne zalecenia. Nie było wtedy mowy o groźbie powstania ognia. Honeywell sprawdza teraz, czy nadajnik w Ethiopianie był taki sam, jak wymieniony przez FAA w 2009 r.

Nadajnik ELT znajduje się w tylnej części ogona B787 i teoretycznie jest możliwe  wywołanie przez niego ognia - stwierdził profesor lotnictwa na uniwersytecie MIT i doradca FAA, John Hansman. Uznał jednak za mało prawdopodobne, by doszło do wadliwego funkcjonowania tego urządzenia. Bardziej prawdopodobne jest,  że jakiś  pasażer wypalił ukradkiem papierosa w toalecie i nie zgasił niedopałka, który tlił się wywołując ogień.

Nowe technologie w samolocie

Brytyjscy śledczy z AAIB nie znaleźli dowodów, by ogień powstał z winy baterii litowo-jonowych. Niektórzy analitycy są jednak zaniepokojeni nowymi problemami technicznymi w nowym samolocie.

- Jeśli producent nie może stwierdzić z całą pewnością, że jest to odosobniony incydent dotyczący tylko tego samolotu, to nie byłoby to dobrze widziane - uznał doradca lotniczy z Teal Group, Richard Aboulafia. - Dreamliner ma tyle rozwiązań w zakresie nowych technologii, że organom nadzoru trudno pojąć wszystkie zmiany.

AAIB może potrzebować kilku dni, może tygodni dla ustalenia przyczyny ostatniego pożaru, choć osoba znająca dochodzenie uważa, ze wstępny raport może pojawić się już w tym tygodniu.

Sprawdzanie ELT

Nadpalony samolot jest badany przez 25 ekspertów z AAIB, amerykańskiego NTSB i zainteresowanych producentów i użytkownika.

Specjaliści sprawdzają awaryjny nadajnik lokacyjny ELT umieszczony w górnej tylnej części kadłuba, który  po katastrofie wysyła sygnały ekipom ratunkowym, aby mogły go   szybko zlokalizować.

Dostawcą baterii do tego nadajnika jest firma Ultralife Corp z Newark (N.Jork). Jest to bateria litowo-manganowa jednorazowego użytku, nie nadaje się do  ładowania. Podobne baterie mają zastosowanie w ręcznych latarkach, aparatach cyfrowych i w sprzęcie wojskowym. Fakt, że nadajnik był zasilany baterią innego typu niż litowo-jonową zmniejsza niepokój o pojawienie się  problemów, które doprowadziły do uziemienia floty dreamlinerów.

Przedstawiciele władz lotniczych w USA stwierdzili, że po raz pierwszy za ich pamięci jest sprawdzany nadajnik jako możliwe  źródło ognia w samolocie.

Honeywell wyjaśnił wcześniej, że jego nadajniki mają od 2005 r. certyfikaty FAA, są używane w wielu typach samolotów, a on sam nie zauważył ani nie otrzymał informacji związanych z ich jakością. Jego przedstawiciele uczestniczą w dochodzeniu, ale jak stwierdził rzecznik Nathan Drevna, jest znacznie za wcześnie, by spekulować czy wyciągać wnioski.

Analityk lotnictwa w Wheeldon Strategic Advisory, Howard Wheeldon powiedział:- Osobiście, poleciałbym dreamlinerem nawet jutro. Nie sądzę, że jest to problem całej floty, jak to było z bateriami. Spodziewam się, że AAIB będzie wiedzieć do końca tygodnia, co wywołało pożar, ale powstanie pytanie dla Boeinga i Ethiopian Airlines: czy ten samolot nadaje się do naprawy?

Analityk w Citigroup w San Francisco, Jason Gursky jest zdania, ze wszystko co dotyczy elektroniki  bardziej niepokoi od wszelkiego rodzaju błędu ludzkiego.  Najważniejsze, co trzeba brać pod uwagę pod kątem długotrwałych skutków to czy jest to kwestia systemowa, zły montaż, zła część, czy po prostu ktoś zostawił włączony czajnik.

Amerykański koncern dołączył w piątek do ekipy wyjaśniającej przyczyny pożaru, nie chciał wypowiadać się poza stwierdzeniem, że dotychczas nie miał problemów z tego rodzaju nadajnikiem. Boeing też nie chciał nic powiedzieć.

W 2009 r. federalny urząd lotnictwa FAA poinformował linie lotnicze, że nadajnik Honeywella nie zdał testów i zalecił im wymianę. Inne urzędy nadzoru lotniczego wydały podobne zalecenia. Nie było wtedy mowy o groźbie powstania ognia. Honeywell sprawdza teraz, czy nadajnik w Ethiopianie był taki sam, jak wymieniony przez FAA w 2009 r.

Pozostało 85% artykułu
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!